piątek, 12 września 2014

Rozdział trzynasty - "Ziołowy lek na niezgodę"

Valka stała oparta przy blacie, stukając palcami w drewno. Spoglądała co chwilę to na ułożoną kupkę suszonego zielska, to na drzwi w oczekiwaniu na Mirillę. Dziewczyna miała pojawić się kilkanaście minut temu, na drugą umówioną 'lekcję' zielarstwa. Wszystko jednak wskazywało na to, że nie posiada zbytnich chęci, by pomóc Val przebierać i kruszyć zioła.
Kobieta chwyciła garść Koziziółki, dochodząc do wniosku, że dziś musi poradzić sobie sama.
Włożyła liście do miski i pochwyciła w dłonie tłuczek. Obróciła szybko głowę na dźwięk otwieranych drzwi. Nadzieje na przybycie Mirilli szybko zostały rozwiane przez wchodzącą blondynkę.
- Astrid! - Valka uśmiechnęła się ciepło na powitanie - co cię tu sprowadza?
- A, tak o przyszłam. - odwzajemniła uśmiech, ściągając futro. Spojrzała na blat i kupę ziół - pomóc ci?
- Byłoby dobrze... mam dzisiaj trochę zamówień. - odpowiedziała, kiwając głową.
- W porządku. - Astrid podeszła bliżej - Co najpierw?
- Najpierw to załóż fartuch, Kozizółka nieźle brudzi... - Valka podała jej skórzany fartuszek i sama poprawiła swój.
Dziewczyna chwyciła garść roślin i poczęła siekać na drobne paski nożem, mrucząc wymyśloną melodię pod nosem.
- Jak przygotowania do egzaminu? - zagadnęła Val, spoglądając na nią z uśmiechem.
- Och, nawet mi nie przypominaj. - Astrid machnęła ręką podnosząc na nią głowę - nawet gdybym przeczytała każdą z książek po dziesięć razy i tak ciągle mam wrażenie, że nie mam wystarczającej wiedzy. To nie do wyobrażenia... - westchnęła głęboko, przerywając zielone paski.
Oprócz wykonywania swojej czynności, co chwilę zerkała na zwinne palce Valki biegające po gałązkach Rudawki. Kobieta odrywała pomarańczowe listki wraz z małymi kulkami, które nadawały naparom przyjemnego zapachu. Z każdym jej ruchem Astrid była pod coraz większym wrażeniem.
Zielarstwo było dla niej ciekawe, ale nie porywające. Każda roślina miała swoje właściwości, czy to uleczające, czy trujące. Ale czy można przesiedzieć całe życie nad mieszaniem, krojeniem i suszeniem zielska?
Stanowczo nie.
Bardziej pociągającym i sensownym tematem były dla niej smoki. Te przynajmniej żyły, myślały i umiały okazywać emocje. Astrid na samą myśl o smoczych przejażdżkach na Wichurze mimowolnie się uśmiechała. Jest coś wspanialszego, niż wiatr we włosach, smok pod nogami i chmury wokół?
Drzwi zaskrzypiały i ciche kroki zmusiły dziewczynę do zaprzestania swoich pięknych rozmyślań. Obróciła gwałtownie głowę i jej wzrok padł na Czkawkę.
Chłopak, zaskoczony jej obecnością zatrzymał się w miejscu i podniósł brwi, ale szybko przeszedł do sedna sprawy, w jakiej przyszedł
- Mamo, czy wiesz może, gdzie podziewa się Miris? - Spytał, na siłę skupiając swą uwagę na Valce.
- O to samo chciałam ciebie spytać. Miała dziś przyjść do mnie na zielarstwo, a tym czasem... - kobieta zawiesiła głos, spoglądając na blondynkę zrzucającą fartuch.
Astrid zarzuciła szybko futro i skierowała się w stronę drzwi. Mijając Czkawkę, posłała mu tylko urażone spojrzenie, mocno zaciskając zęby.
Wyszła.
Czkawka westchnął głęboko, oglądając się za nią.
- Co.. co się stało? - spytała zdezorientowana Valka, unosząc brwi.
Ten w odpowiedzi tylko spojrzał na nią beznamiętnie. Ujął w dłonie nóż, zaczynając niedokończoną przez Astrid robotę.
- Pokłóciliście się? - domyśliła się łagodnym głosem.
- No, można to tak ująć. - odparł wymijająco, wbijając wzrok z swoje zielone od Kozizółki palce.
- A co się dokładnie stało? - dopytywała, siląc się na współczujący ton.
- A czy to takie ważne? - Czkawka rzucił z nutką irytacji, ale szybko się uspokoił. Zaciskając pięści w końcu uległ, by zwierzyć się matce - nastąpił mały incydent na zabawie w Fortecy. Od tego czasu wszystko się posypało... Ani słówka do siebie nie powiemy. To się staje już męczące...
- Synku, a co z tym błękitnym ... z tym pierścionkiem? Planowałeś przecież...
- Cóż z tego, jeśli panna Astrid strzeliła focha?! - chłopak znów dał się ponieść emocjom.
Valka westchnęła głęboko, szukając sensownej rady.
- Musisz ją zrozumieć...
- Kiedy to nie jest moja wina! - chłopak po raz drugi jej przerwał - dlaczego ona może mieć kaprysy, a ja mam się do nich dostosować?
Kobieta westchnęła.
- Kochasz ją? - spytała kategorycznym tonem.
- No, tak. - odparł, lekko zdziwiony owym pytaniem.
- Więc nie masz się czym przejmować. Wcześniej czy później, wszystko się ułoży. - Valka uśmiechnęła się do niego życzliwie i chwyciła go za rękę.
- Szkoda, że nie ma leku na niezgodę...

***

Mirilla, przykuta do skały, wpatrywała się z nienawiścią w twarz Dagura, która wykrzywiona była w szyderczym uśmiechu.
- Och Miris, wprost przecudownie, że znowu mnie odwiedziłaś. - rzekł jadowitym tonem - myślałaś, że ciebie nie znajdę?
Dziewczyna zacisnęła tylko zęby w złości. 
- W jakim to celu wyjechałaś na Berk? - spytał ironicznie - Morgun cię wysłał?
Nadal milczała.
- Masz na tyle małe pojęcie o życiu, że mu ufałaś? Miał cię chronić przede mną, a tymczasem pozbył się ciebie. I to jeszcze z korzyścią dla mnie. Po co mu taka dziewczyna, skoro ja mogę na tobie więcej zyskać?
- Wysłał mnie po to, by zdobyć Berk i Nocną Furię. - wysyczała przez zaciśnięte zęby. - to ty chyba nie wiesz nic o życiu. 
- Ach, Nocną Furię powiadasz. - westchnął - tę szczeniacką zabawę uprawiałem dobre osiem lat temu. Teraz już chyba z tego wyrosłem. 
- Ale nigdy nie wyrośniesz ze swej głupoty. Chyba właśnie z niej zasłynąłeś, mylę się? - wycedziła jadowicie. 
- Jakaś ty dzisiaj wyjątkowo dowcipna. - zaśmiał się drwiąco - skoro jesteś w takim dobrym humorze, może powiesz mi, gdzie ukryte są szmaragdowe jaja?
- Matka cię chyba nie nauczyła słuchać innych, bo powtarzałam miliony razy, że nie pisnę o tym ani słówka. Tobie, ani nikomu innemu. Potrafię dotrzymać danego słowa, w przeciwieństwie do ciebie.
- Czyżby? - dotychczas opanowany Dagur zbliżył się do niej, chwytając za kołnierz.
Mirilla niewiele myśląc, splunęła mu prosto w twarz.
- Ty! - wysyczał, uderzając ją mocno w policzek. 
Z obrzydzeniem otarł twarz i zmarszczył czoło w przypływie gniewu.
- Nie masz mnie tu po co trzymać, bo nic ci nie powiem. A jeśli chcesz się zemścić, zabij mnie. - powiedziała dosadnie, jakby życie było jej obojętne.
- Och, ależ nikt nie chce cię tu zabijać. Martwa nie wyjawisz nam sekretu, czyż nie? - Dagur przechylił głowę, uśmiechając się niewinnie. - Do lochów z nią.

__________________________________________________________________________



Mam wrażenie, że ten początek taki z lekka wymuszony... ale co ja tam wiem :) Czkawuś w końcu wrócił do akcji, bo w poprzedni rozdział skupiony był głównie na Mirilli. Miałam też nie mały dylemat nad wymyśleniem tytułu... A teraz powiedzcie mi, co wolicie : więcej Miris, czy więcej Astrid i Czkawki? :3
Mam nadzieję, iż rozdział się Wam podoba. Liczę na Waszą większą aktywność... c;

~Enjoy!
Szczerbata


6 komentarzy:

  1. Wybór zależy od ciebie, obie wersje mi się podobają,ale myślę, że powinno być po równo.
    A co do rozdziału: GENIALNY!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział nie najdłuższy, ale mimo tego można się było dzięki niemu dowiedzieć wielu rzeczy :)
    P.S. Wszystkiego ma być po równo xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspominałaś wcześniej o '***'. No cóż, widziałam blogi gdzie były trzy historie w innych miejscach i przynajmniej po sześć takich '***' :D
    Co do rozdziału i pytania - wolna wola co wybierzesz, ja bym chciała się dowiedzieć co stanie się z Miris, ale za to mocno chcę by Czkawuś i Astrid się pogodzili ;<

    OdpowiedzUsuń
  4. wiecej astrid i czkawki, miris mnie denerwuje :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Cóż tu powiedzieć. Z Czkawką i Astrid nadal za wiele się nie dzieje, a Miris wpadła w tarapaty. Szczerze przyznam, ze jestem ciekawa, co tam dalej wymyśliłaś.
    Przepraszam też za tak długą nieobecność u Ciebie, ale nie miałam czasu :<
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Więcej Astrid i Czkawki xD tak wiem ze jest 2015r. xD

    OdpowiedzUsuń

Czytasz = Komentujesz = Motywujesz! :}