poniedziałek, 15 czerwca 2015

Nie mam pomysłu na tytuł.

Mam dwa pytania.
1. Jesteście tu jeszcze?
2. Chcecie, by powstała zakładka "streszczenia'? (To dla tych 'nowszych') 

~Amen.


Ps. A tak szczerze mówiąc, to jestem załamana(dosłownie, smutno mi, strasznie, jak patrzę się na te nędzne wyświetlenia.) frekwencją pod ostatnim postem... Przez cały dzień odświeżałam co chwilę komentarze jak jakiś debil(teraz pewnie będzie tak samo)...Dziękuję SmileLife, SuperHero oraz CrazyDream, że chce im się komentować. Bez Was, dziewczyny, już chyba dawno dałabym sobie spokój. 

wtorek, 2 czerwca 2015

Rozdział trzydziesty szósty

- Dzień dobry! - miłe powitanie padło z zaciemnionego korytarzyka, na co starzec uniósł swoje dobroduszne spojrzenie.
- Dzień dobry, dzień dobry - mruknął, kiwając głową i ponownie zatopił zęby w kawałku chleba, zerkając na syna.
Blondyn wszedł do kuchni, stanął w miejscu i rozglądnął się wokół. Zupełnie tak, jakby nie do końca wiedział, po co tu przyszedł. Po chwili ciężkiego namysłu i szerokim ziewnięciu podszedł do blatu i chwycił metalowy dzbanek z herbatą, by nalać sobie nieco ciepłego napoju. Gdy tylko upił łyk, skrzywił się z niesmakiem.
- Tato, ile razy ci mówiłem, byś odcedzał fusy? - rzucił do Hansa z lekkim niezadowoleniem i odstawił kubek z brzdękiem.
- Wiesz, że lubię mocną herbatę - wybełkotał ustami pełnymi świeżego chleba, uśmiechając się przekornie do syna. Ten wywrócił tylko oczami. Popatrzył przez chwilę na ojca wyczekującym wzrokiem, a ten wydawał się go całkowicie zbywać. Na zmianę przewracał karty grubej księgi i pakował sobie do ust kolejne porcje pieczywa.
- Rozumiem, że mam sobie zrobić sam śniadanie - mruknął Cedrik, leniwie odwracając się do blatu.
- Czas w końcu się nauczyć, nie sądzisz? - spytał kąśliwie ojciec, nie odrywając wzroku od księgi, jednocześnie unosząc kąciki ust.
Tak, przekomarzanie się z synem było jedną z jego wielu pasji.
Chcąc nie chcąc, blondyn dorzucił nieco chrustu pod palenisko, a na metalową płytę rzucił kawałek masła, które wczorajszego wieczoru przyniosła im Valka. Nawiasem mówiąc, powstało ono z mleka niczyjego innego innego, jak Kunegundy. Cedrik chwycił dwa jajka, które akurat leżały na blacie i rozbił po kolei skorupki, doprowadzając do cichego skwierczenia roztopione już masło.
- Uuu, jajecznica - mruknął Hans, unosząc wzrok znad księgi i ruszając nozdrzami - podzielisz się, prawda?
- Miałeś swoje - odpowiedział mu syn z chytrą iskrą w głosie.
Po chwili śniadanie było już gotowe, więc chłopak przełożył nienagannie wyglądającą masę na talerz. Usiadł naprzeciwko ojca, z lekkim, aczkolwiek triumfującym uśmiechem na twarzy.
Jedli w ciszy, spokojnie konsumując posiłek. Hans cedził mocną herbatę, a Cedrik starał się czytać literki z księgi do góry nogami. W końcu postanowił rozpocząć konwersację, bowiem ciszy, powiedzmy sobie szczerze, nie lubił.
- Wiesz może, o której mam dzisiaj zajęcia na arenie? - spytał lekkim, naturalnym tonem, nabierając na widelec kolejną porcję żółtej papki.
- Nie jestem przekonany, czy w ogóle będziesz je miał - odrzekł Hans, powątpiewająco spoglądając na Cedrika.
- Z jakiej racji? - chłopak uniósł brwi, szczerze zdziwiony odpowiedzią ojca.
- Czkawka wybył wczoraj z wyspy z resztą grupy. Z tego co mi wiadomo, jeszcze nie wrócili - wyjaśnił, nieskutecznie starając się skupić na treści książki.
Chłopak znów poczuł się nieswojo, bowiem po raz kolejny nie był zorientowany w obecnej sytuacji. Czy to on nie śledzi najważniejszych wydarzeń, czy nikt po prostu nie ma ochoty, by go o czymkolwiek poinformować?
- Co masz na myśli, mówiąc 'reszta grupy'? - spytał, lekko zniechęcony obrotem sytuacji.
- No....bliźniaki, ta brunetka i Śledzik.
- W takim razie na Berk jest jeszcze Smark i Astrid. - stwierdził błyskotliwie blondyn i popatrzył wyczekująco na ojca.
- Tak, ale Astrid jeszcze nie doszła do siebie po wypadku, a Sączysmark...
- Jakim wypadku?! - Cedrik przerwał gwałtownie ojcu, unosząc brwi w osłupieniu. Tego już za wiele. Nie wiedział o wypadku pięknej narzeczonej wodza?  - to Astrid miała jakiś wypadek? - wykrztusił , kompletnie tracąc już wiarę w siebie.
- Chłopie, na jakim ty świecie żyjesz? - teraz i Hans nie krył swojego zdziwienia - o takich rzeczach to powinieneś wiedzieć.
Syn westchnął na te słowa i posłał mu tylko beznamiętne spojrzenie, mówiące 'nie dołuj mnie bardziej'. Oparł się łokciami o kant stołu i pozostał na chwilę w bezruchu, wbijając tępe spojrzenie w talerz.
- Kiedy polecieli? - spytał po chwili analizy sytuacji.
- Wczoraj po śniadaniu. - padła krótka odpowiedź.
- A wiesz kiedy wrócą?
- Synu, czy ja ci wyglądam na wróżkę? - Hans zmarszczył brwi i ze zrezygnowaniem oderwał się od książki - po raz trzeci zaczynam ten rozdział i nie przeczytałem ani jednej linijki. Możesz z łaski swojej przymknąć swe poczciwe usta i dać mi chwilę wytchnienia?
Chłopak już nawet nie spoglądnął na ojca. W głowie posiadał całkowitą pustkę, ojciec miał go dość, a jajecznica dawno zrobiła się zimna. Westchnął głęboko i ociężale wstał od stołu, słysząc kąśliwe ''Dziękuję" ze strony starca.
Całkowicie nie miał pojęcia co ze sobą zrobić. Iść na spacer do lasu? Na Berk nie było innych opcji. W grę wchodziły albo przechadzki i podziwianie piękna przyrody, albo przejażdżki na smoku. Tylko, że Cerdrik na smokach latać nie umiał. Co najwyżej wsiąść i starać się nie spaść.
Blondyn rzucił ostatnie, beznamiętne spojrzenie na zajętego własną osobą ojca i porwał miękki płaszcz z żelaznego wieszaka. Narzucił na siebie futro i wyszedł z chaty, na powitanie potraktowany brutalnie przez zimne powietrze.
Postawił jeden krok, potem drugi i trzeci. Nim się spostrzegł, stopy same zaprowadziły go pod dom wodza.
Zastanowił się chwilę, a potem zapukał energicznie w drzwi. Gdy stał się świadomy swego czynu, zza framugi wychyliła się już dobroduszna, uśmiechnięta twarz Valki.
- Dzień dobry - bąknął chłopak na poczekaniu - zastałem Astrid?
- Jest na górze. A o co chodzi? - kobieta zmarszczyła lekko czoło.
- Chciałem ją odwiedzić. - odpowiedział zgodnie z prawdą i dodał, zauważając powiątpiewający wyraz twarzy rozmówczyni - Pogadać, spytać jak się czuje. Wie pani...
W tej chwili brzmiał jak chłopak, który ubiega się o względy swojej wybranki. Fakt ten mógł lekko zaniepokoić Valkę, bowiem Astrid była narzeczoną jego syna. Jak każda kobieta, wyczuła, że coś jest na rzeczy. Nie ufała mu, to pewne.
Po chwili wahania cofnęła się krok i wpuściła zmarzniętego młodzieńca do ciepłej izby.
- Jeśli będzie spała, nie obudź jej przypadkiem. - rzuciła jeszcze, kiedy chłopak wdrapywał się już po schodach.
Cedrik po cichu uchylił drzwi i wszedł do zaciemnionego pomieszczenia. Dopiero po chwili zorientował się, że znajduje się w pokoju Czkawki. Rozglądnął się wokół, z podziwem patrząc na rysunki i szkice porozwieszane na ścianach. Nie obyło się bez lekkiego ukłucia zazdrości. Chłopak spuścił wzrok i dostrzegł kłębek złotych kosmyków wystających spod kołdry.
Budzić, czy nie?
Podszedł bliżej, by dokładniej stwierdzić stan Astrid. Kiedy miarowy oddech potwierdził o tym, że dziewczyna znajdowała się w fazie głębokiego snu, Cedrik z ostrożnością postawił jeszcze kilka kroków w przód.
Nie było mu dane długo obserwować śpiącej blondynki, bowiem przewrócił nogą stertę niezidentyfikowanych przedmiotów i sam padł jak długi na podłogę, w towarzystwie łoskotu upadających przedmiotów. Zaklął pod nosem i podniósł się szybko do pionu, a jego wzrok wylądował na skrzywionej twarzy Astrid, która właśnie wyrwała się z objęć morfeusza.
- Cz-cześć - w tym momencie chłopak uśmiechnął się w najbardziej żenujący sposób, jaki tylko można by sobie wyobrazić - obudziłem cię?
- Jeszcze się pyta głupio - warknęła dziewczyna, marszcząc brwi.
- Przepraszam... - blondyn podrapał się w kark w geście niezręczności - na prawdę nie chciałem.
Ta posłała mu zirytowane spojrzenie i z powrotem opadła na zieloną poduszkę.
- Jak się czujesz? - spytał lekko jeszcze speszony, siadając na krzywym stołku.
- Dobrze. - wzruszyła ramionami - Lepiej. A ty?
- Ja? - uniósł brwi.
- Tak, ty.
- W porządku - odpowiedział lekko zbity z tropu i wbił spojrzenie w ciemną podłogę. Siedzieli chwilę w niezręcznej ciszy.
- Przyszedłeś tu w jakimś konkretnym celu? - spytała w końcu Astrid, siląc się na neutralny ton.
- Nie... - chłopak podniósł spojrzenie na piękną twarz blondynki, ledwo powstrzymując się od uśmiechu - tak po prostu.
- Po prostu?
- Tak.
Rozmowa się nie kleiła, to pewne. Chłopak dosłownie zapomniał języka w gębie i tylko co chwila rzucał wzorkiem na Astrid. Dlaczego w takich chwilach nie potrafi nic powiedzieć, a gdy nie trzeba, papla jak najęty?
- Wiesz może, kiedy wraca Czkawka? - zapytał po chwili bitwy z myślami. Miał tylko szczerą nadzieje, że Astrid nie wyczuje jego intencji.
Dziewczyna zmarszczyła lekko czoło.
- Skąd wraca? - odpowiedziała niepewnie, patrząc na chłopaka pytająco.
- To ty nie wiesz? - Cedrik wydawał się być zadowolony z tego obrotu sprawy. - Czkawka poleciał na wyspę z bliźniakami, Śledziem i Miris. - dostrzegając jej wyraz twarzy, dodał pogodnie - Nie martw się, też dowiedziałem się o tym dzisiaj...
Z jednej strony czuł lekką satysfakcję. Z drugiej miał wyrzuty sumienia, że przekazał jej tą dość nieprzyjemną wiadomość. Zapewne przyprawiła ją o niezbyt dobre emocje. 
Astrid jednak dobrze radziła sobie z ukrywaniem uczuć. Podczas, gdy w środku czuła ogromną złość i miała ochotę krzyczeć najgłośniej, jak tylko się dało, spojrzała bezbarwnie na Cedrika i uniosła brwi.
- Coś jeszcze? - spytała.
- Nie - odpowiedział lekko zdziwiony jej reakcją. 
- W takim razie pozwolisz, że się teraz prześpię - odparła z gramem ironii w głosie i uśmiechnęła się. Gdyby on tylko wiedział, w jakim teraz stanie jest jej krucha dusza. Gdyby tylko zdawał sobie sprawę, że zepsuł jej poranek.
Cedrik szybko załapał aluzję i chrząknął, unosząc się ze stołka. Popatrzył jeszcze raz na Astrid z niepewnością i wyszedł, tym razem uważając na porozrzucane na podłodze przedmioty. Gdy tylko zniknął za drzwiami, dziewczyna chwyciła poduszkę i z całej siły rzuciła nią w ciemną przestrzeń.


________________________________________________________________

To jest okropne. Nawet nie chce mi się sprawdzać, więc wybaczcie mi literówki.  Przepraszam, ale wena mi się naprawdę kończy..








Czytasz = Komentujesz = Motywujesz! :}