poniedziałek, 20 lipca 2015

Rozdział trzydziesty ósmy - "Jak tu żyć?"

         Mirilla weszła do swojej izby i stanęła w przedsionku, by po chwili zrzucić ubranie na podłogę i poczłapać wprost do łóżka. Opadła na twardy materac i zamknęła oczy, wzdychając głęboko.
Jeszcze nigdy nie przeżyła tak męczącej podróży. Nawet rejs na Berk nie odebrał jej tyle sił, ile dzisiejszy lot. Ledwo stała na nogach, siedzenie bolało ją od kilku godzin spędzonych na smoczym grzbiecie, a ciało było tak wyziębione, że dziewczyna nie czuła własnych palców u stóp. Jedyną dobrą rzeczą w tym wszystkim był Czkawka.
Brunetka uśmiechnęła się lekko na myśl o wodzu i przekręciła się na drugi bok. Z pod jej pleców wydobył się cichy pisk, na co dziewczyna szybko uniosła się, jednocześnie uwalniając ogon Gali spod swego ciężaru.
- Witaj, malutka. - uśmiechnęła się do małego smoka, biorąc go w dłonie - Co porabiałaś, gdy mnie nie było?
Samiczka przekręciła tylko łebek w odpowiedzi i potrząsnęła swoimi wąsami. Wzniosła się w powietrze i wylądowała na stole, potrącając przy okazji dziennik dziewczyny. Zwracając wzrok w tamtą stronę, Mirilla dostrzegła kawałek papieru, który leżał na otwartych stronach notatnika.
Potrzebowała tylko chwili by wpaść na to, że jest to list od Morguna. W pościeli było jej tak przyjemnie, że z trudem podniosła się sponad pierzyn i podeszła do krzywego stolika.

Mirillo,
Chciałbym, byś zjawiła się u mnie jutro w  nocy. Musimy omówić sprawy odbudowania zaufania u Czkawki. Chyba wiesz, co mam na myśli? Twój ostatni występek omal nas nie zdemaskował. 


Bez pozdrowień
Morgun


Mirilla uśmiechając się kwaśno, zgniotła list w dłoni i wrzuciła go do dogasającego paleniska. Papier szybko zajął się ogniem i po chwili zostały po nim tylko szary popiół. Dziewczyna odrzuciła kasztanowe włosy za plecy i dała sobie chwilę na porządne zastanowienie. Poczuła, że coś w głębi jej umysłu mówi 'wybacz, ale mam dość pachołkowania'.
Czasami miała dość tego, że Morgun pomiata nią jak tylko się da i wykorzystuje na wszystkie sposoby. Wiedziała, że tylko to może oszczędzić jej życie, i to skutecznie tłumiło opór podświadomości. Mirilla bowiem była z natury niezależną i buntowniczą osobą, która ciężko znosiła każde polecenie lub traktowanie z góry. W ostatnim czasie się do tego przyzwyczaiła, ale jej lekko uśpiony charakter, nie wiedzieć czemu, zdecydował się odezwać.
W tym momencie wpadła na wspaniałomyślny pomysł.
Chciała przekonać do siebie Morguna. Udowodnić, że nie jest tylko dziewuchą na posługi i jednocześnie zdobyć zaufanie u Czkawki.
Stukając paznokciami o blat biurka, przeszukiwała swój umysł do najgłębszych zakamarków w nadziei, że coś znajdzie.
Pomysł wpłynął do jej głowy o wiele szybciej, niż się spodziewała.
Dziewczyna pośpiesznie usiadła na krzywym krześle, chwytając w ręce kartkę papieru i lekko wyszczerbione pióro. Plamiąc sobie palce atramentem, wypisała starannie powitanie i przystąpiła do opisywania swojego planu, który zamierzała wkrótce wcielić w życie.

***

- Jeszcze nawet nie zaczął się pierwszy trenig, a ja czuję się, jakby stado dzieciaków krzyczało mi cały dzień nad uchem - mruknął Mieczyk, ospale spoglądając przed siebie. - I jak tu żyć?
- Może coś ci się tam zagnieździło? Nie chcę nic mówić, ale w końcu nurkowałeś w oceanie - Szpadka uśmiechnęła się do niego wrednawo, jak miała swoim zwyczaju. Chłopak zmarszczył tylko brwi w zamyśle i usiadł ciężko na skrzynkę z bronią, która zaskrzypiała pod jego ciężarem. 
- Ja to bym porządnie wyczyścił uszy. - powiedział Śledzik, spoglądając na blondyna - kiedyś mój wujek wybrał się na wyprawę w poszukiwaniu smoczego leża. Nie wiem czy pamiętacie, ale wtedy napadano na nasze statki. Ktoś wziął wujka do niewoli, a on siedział tam przez cztery miesiące. Cztery miesiące, wyobrażacie to sobie?! - krzyknął podekscytowany, przerzucając wzrokiem z jednej osoby na drugą. Mimo to, że nie dostrzegł entuzjazmu u słuchaczy, zdecydował się kontynuować - Kiedy w końcu go wypuścili i wrócił na Berk, uskarżał się na straszny ból głowy. Koniec końców poszedł do Gothi, i wiecie co? Wyjęła mu z uszu dziewięć smoczych larw!
- Błe! - krzyknęła Szpadka.
- Uu.. - Sączysmark wykrzywił twarz w obrzydzeniu - poważnie?
- Mówię serio? Czujecie to? - Na twarz Śledzika wstąpiły rumieńce, które zawsze towarzyszyły mu przy opowieściach. Reszta wydała z siebie zdegustowane pomruki.
Astrid stała z boku, lekko oparta o murek i obserwująca pozostałą czwórkę. Jej mina wyrażała tylko jedno - pogardliwe znudzenie. Nie miała ochoty nawet słuchać tego, o czym rozmawiają pozostali. Nie mogła uwolnić się od myśli o Czkawce, i to ją najbardziej denerwowało.
Pomimo wszystkich starań chłopak siedział w jej głowie, jakby uczepiony zwojów jej mózgu. To było naprawdę przerażające.
W końcu trening się rozpoczął. Blondynka starała się ignorować to, że prowadzi go również Czkawka. Pal sześć, że przyszedł z kwadransowym opóźnieniem, ale dzisiaj wyraźnie nie miał na nic ochoty. Mruczał coś tylko pod nosem, wodził wzrokiem za smokami, aż w końcu Śledzik zdecydował się przejąć inicjatywę. Wkrótce i Astrid zdecydowała zamienić się ze Szpadką, na co Mieczyk wydał głośny jęk dezaprobaty.
- Ja też chciałem!
- Podobno cię uszy bolały od wrzasków dzieci - zauważył Smark, patrząc na niego lekceważąco.
- Co z tego? Nie mogę poprowadzić treningu? - logika Mieczyka była czasami tak irracjonalna, że sam wódz zachodził czasami w głowę, czy chłopak aby na pewno nie uległ żadnemu urazowi czaszki w czasie dzieciństwa. Brunet popatrzył na niego z westchnieniem i przeniósł wzrok na Astrid, która na szczęście spoglądała w innym kierunku. Nie dało się ukryć, że ona również co jakiś czas zerkała na Czkawkę, modląc się w duchu, by ich spojrzenia się nie spotkały.
Po męczącym treningu zarówno dla jednej, jak i drugiej strony, Śledzik, Bliźniaki i Smark postanowili pozostać jeszcze na arenie.  Czkawka nie miał raczej ochoty uczestniczyć w kolejnym pokazie przygotowanym przez Wym i Jota oraz ich właścicieli, więc czym prędzej skierował się w stronę w żelaznych wrot. Gdy tylko wyłonił się z ciemnego włazu, jego oczom ukazała się Mirilla, na której widok krew na chwilę stanęła mu w żyłach.
- Cześć Czkawka, mogę się o coś spytać? - uśmiechnęła się lekko i zatrzymała się przed chłopakiem.
- Nie mam teraz za bardzo czasu ani ochoty na rozmowę. - odpowiedział, kryjąc niechęć w swoim głosie. Chciał już skierować się w stronę domu, gdy dziewczyna odezwała się jeszcze raz.
- To naprawdę chwilka. A dla mnie jest to bardzo ważne - spojrzała na niego z błagalną iskierką w oczach. Chłopak zmarszczył brwi.
- Ja też mam wiele rzeczy, które są dla mnie ważne. Zdajesz sobie z tego sprawę? - odparował z lekką irytacją. Dlaczego on w ogóle z nią rozmawiał? - Proszę cię, zostaw mnie. Chciałbym mieć jeden dzień świętego spokoju.
- Co cię ugryzło? - spytała ze zdziwieniem w głosie, unosząc jedną brew.
- Nic. - jego ton mówił nieco inaczej.
- Ekstra. - uśmiechnęła się z ironią - Chciałam tylko o coś spytać. Czy to jest aż tak straszne? Jeśli nie masz humoru, to okej. Tylko wiesz co mnie denerwuje? Raz jesteś dla mnie miły, pozwalasz mi leżeć na swoim ramieniu, lecieć na swoim smoku... a innym razem patrzysz na mnie z nienawiścią, jesteś okropny, albo całkowicie mnie ignorujesz...I naprawdę nie wiem, co ci zrobiłam i co mam o tym myśleć. - dziewczyna spojrzała na Czkawkę, jednocześnie zastanawiając się nad swoimi słowami. Pierwszy raz od kilku dobrych tygodni powiedziała coś, co wypływało prosto z jej serca - Zdecyduj się, jakie masz nastawienie wobec mnie, bo naprawdę zaczyna mnie to męczyć.
Mirilla westchnęła i obróciła się na pięcie, by szybko ruszyć do swojego domu. A Czkawka, lekko osłupiały napotkał na wzrok Astrid, która właśnie wychodziła z areny.

____________________________________________________________________

Znowu się nic nie dzieje i flaki z olejem i bla bla...
Szal. Nie wiem jak wy, ale ja już się w tym gubię.  ;__; To wszystko jest tak zagmatwane, że nie wiem jak to rozwiązać. Znaczy.. mam plan, ale to wszystko się komplikuje. Mój przegrzany mózg tego nie ogarnia. ;-;
Następny rozdział postaram się napisać... szybko. ^^ Tylko to wszystko ogarnę i napiszę sobie plan... Brakuje mi już hiccstrid, a Wam? :c
Chyba walnę jakiegoś łan-szota. 

Ps.Wybaczcie mi, ale miałam wakacyjnego lenia. Chyba wiecie, jak to jest? :D
Ps.2 Streszczenia pomału się piszo :3

Enjoy!
Pozdrowionka ^^
~Szczerbatkowa

piątek, 3 lipca 2015

Rozdział trzydziesty siódmy - "Masz bardzo wygodne ramię."

          Słońce pomału wyłaniało się zza horyzontu. Cała wyspa zatopiona była w bladych odcieniach pomarańczu, które przebijały się przez delikatne, poszarpane obłoczki. Przyroda na nowo budziła się do życia ze snu - pierwsze ptaki latały po niebie, mgła spowijała swymi kroplami wysoką trawę, a w powietrzu unosił się miły szmer lasu.
          Wokół dogasającego ogniska, pogrążeni w głębokim śnie, leżeli smoczy jeźdźcy. Nieopodal dalej - smoki w stanie letargu. Można było powiedzieć, że spali jak niemowlaki.
Mirilla przekręciła głowę na drugi bok, dopiero teraz orientując się, że ma pod nią coś miękkiego. Ciekawość wygrała ze snem i dziewczyna otworzyła oczy, spostrzegając, iż leży na czyimś ramieniu. A ramię to należało do Czkawki, którego twarz dzieliło kilka centymetrów od nosa brunetki. Mirilla zmrużyła oczy, starając przypomnieć sobie, co działo się wczorajszego wieczoru. No tak, powrót Śledzia i Szpadki, potem kłótnia i cisza towarzysząca wszystkim do snu. Ale w jaki sposób znalazła się obok, ba - głową na ramieniu, wodza? Tego nie zdołała wyjaśnić, ale szczerze mówiąc nie miała nic przeciwko temu. Leżenie na ramieniu Czkawki było chyba najprzyjemniejszą rzeczą, jaka dotychczas spotkała ją na tej nieszczęsnej wyprawie. Chłopak wyglądał tak, jakby miał się za chwilę obudzić, zatem każdy ruch mógł przerwać tę przyjemną chwilę. Nie potrzebował jednak żadnej pomocy, i pobudka przyszła szybciej, niż Mirilla się tego spodziewała. Czkawka wyglądał na lekko zdezorientowanego.
- O... - zastygł, otwierając oczy i spoglądając na dziewczynę - cześć.
Patrzyli chwilę na siebie z rosnącym rozbawieniem.
- Cześć. - odpowiedziała i szybko podniosła się do pozycji siedzącej, plecami do wodza - masz bardzo wygodne ramię. - ziewnęła.
- Dzięki... Nikt nigdy nie skomplementował mnie w ten sposób - mruknął i zwróciwszy się do swojej ręki zaśmiał się - czuj się zaszczycona.
Mirilla posłała mu jeszcze jeden uśmiech.
- Mówię serio. Jeszcze nigdy tak dobrze nie spałam w takich warunkach.
W tym momencie na koc wbiegł Szczerbatek, potrącając ich w dwie przeciwne strony. Smok przewrócił się na grzbiet i wystawił język, rycząc wesoło. Spojrzał na chłopaka z wyczekiwaniem, mrużąc zabawnie ślepia.
- Egoista - mruknął Czkawka, drapiąc go energicznie pod szyją, a potem po brzuchu - No, wystarczy tego. Spadaj Mordko - Szczerbatek wstał i oblizał swego właściciela w podziękowaniach, na co ten jęknął przeciągle.

***

          Szczerbatek dorównywał kroku brunetowi, leniwie obrzucając wzrokiem migoczące pochodnie i ciemne zarysy domów. Nie był to pierwszy raz, gdy wracał ze swym jeźdźcem o tak późnej porze, ale dzisiaj był wyjątkowo senny i zmęczony na tyle, by ledwo trzymać się na łapach.
- No, Mordko - westchnął Czkawka i zatrzymał się u progu chaty - koniec na dzisiaj. I myślę, że na najbliższy miesiąc też.
Smok mruknął z aprobatą i wszedł za chłopakiem do środka, domykając drzwi ogonem. Gdy tylko dostrzegł swoje posłanie pod schodami, podszedł i położył się na nim z błogim uśmiechem na pysku.
- Wróciłem! - zawołał od progu Czkawka tonem człowieka, który opuścił rodzinny dom na kilka lat. 
- Czas najwyższy - do kuchni weszła Valka z lekkim niezadowoleniem na twarzy - Zapomniałeś, gdzie mieszkasz?
- Zabawne, mamo - mruknął brunet i spytał po chwili - Astrid jest na górze?
- Dzisiaj przeniosła się już do siebie. - odpowiedziała obojętnie i dodała po chwili, jakby czytając z jego oczu - Chyba zbyt późno na odwiedziny, co?
Czkawka wzruszył ramionami.
- Będę niedługo. - powiedział tylko, obracając się w stronę drzwi. Nacisnął klamkę i znów znalazł się na zewnątrz. Stał chwilę w miejscu, by pozbierać myśli. Szybko ruszył w stronę domu Astrid, zastanawiając się, jak będą brzmiały jego wytłumaczenia. 
"Poleciałem na wyspę, bo chyba mi się nudziło" albo "Nie miałem kogo wyciągać z wody, więc postanowiłem, że polecimy sobie na wycieczkę nad ocean" nie brzmiało może najlepiej, ale było najbliższe prawdy. Bo właściwie... jak wytłumaczyć się z czegoś takiego?
Czkawka stanął pod drzwiami narzeczonej i zastygł na chwilę w bezruchu. Wziął głęboki oddech, wymierzył mocnego kopniaka w kamień i zapukał. Gdy z wnętrza dobiegło stłumione 'proszę', nacisnął mocno klamkę i stanął w progu.
Złotowłosa siedziała przy stole, z książką w dłoniach i twarzą skąpaną w migoczącym blasku świeczki. Miała na sobie tylko jedwabną koszulę, która sięgała do połowy ud. Smukłe nogi wystawały spod drewnianego stołu, jedna nałożona na drugą.
Dziewczyna uniosła na niego spojrzenie swoich pięknych, błękitnych oczu. To nie było to spojrzenie, którym patrzyła na niego przy pocałunkach, tańcu, pożegnaniach czy zwykłej rozmowie. Teraz jej wzrok był zimny i przepełniony czymś, co przyprawiało Czkawkę o dziwny niepokój. Wziął jeszcze jeden głęboki oddech.
- Cześć. - powiedział tym samym tonem, którym powitał dzisiaj Mirillę. Chwila.. Mirillę? 
Idiota!
Tak, myśl o Mirilli była w tym momencie jak najbardziej nie na miejscu. 
- Przepraszam - powiedział najszczerszym tonem, na jaki tylko mógł się zdobyć - że nic ci nie powiedziałem. Że poleciałem na jakąś wyspę, całkiem bez celu i zostawiłem cię tutaj. 
Przerwał w oczekiwaniu. Astrid patrzyła na niego tym samym wzrokiem. Coś było nie tak.
- Przeproś mnie lepiej za Mirillę. Przeproś mnie za to, że moje słowa puszczasz na wiatr a tej wydrze jesteś wierny jak pies. - odezwała się po chwili ciszy, jadowitym i jednocześnie przepełnionym złością tonem. - Dopiero wtedy przeproś mnie za wszystkie inne głupstwa, jakie zdążyłeś do tej pory zrobić.
Czkawka chwilę zastanowił się nad jej słowami. Znów poczuł głupie uczucie dezorientacji i bezradności. Przepraszać za Mirillę?
- Wyjdź. - dziewczyna powiedziała twardo, wybijając go z myśli. 
- Ale... - zaczął niepewnie, jednak ta nie dała mu dokończyć. 
- Proszę cię, wyjdź.
Wypowiadając te słowa Astrid po raz drugi w przeciągu ostatnich dni czuła, jak jej serce łamie się na dwie połówki. Nie rozumiała prostej rzeczy - dlaczego kolejny raz wszystko zaczyna się sypać? Uniosła tylko wzrok na Czkawkę, który wbijał w nią pytające spojrzenie. Obrócił się na pięcie i wyszedł, trzaskając drzwiami. 
Tak. Wyszedł i trzasnął drzwiami tak, że zatrzęsły się wszystkie ściany.

***

          Czkawka wbiegł po schodach i wpadł do swojego pokoju niczym burza. Z furią kopnął kilka rzeczy i rzucił się na łóżko, zatapiając twarz w poduszce. Wykrzyknął w nią kilka bluzg i wziął głęboki oddech, by uspokoić swój lekko ogłupiały umysł.
W pokoju było całkiem ciemno. Czkawka spojrzał na lekko pomiętą pościel, czując lekkie ukłucie na myśl, że jeszcze kilka godzin temu leżała tutaj Astrid. Gdy tylko przystawił nos do materiału, poczuł delikatny zapach blondynki, który tak dobrze znał.
Tak bardzo kochał Astrid. Kochał jej złote włosy, kochał jej mały nos, uśmiech, buntowniczą naturę, kochał każdy skrawek jej ciała i duszy. A mimo tego nadal robił te wszystkie głupie do szaleństwa rzeczy, które sprawiały jej ból. Sam nie wiedział, dlaczego.
Najgorsze było w tym wszystkim to, że po tylu przeprosinach Astrid brała to jako kolejne puste słowa. I tak dobrze wiedziała, że Czkawka nie zmieni swojego zachowania. Co więc zrobić, by tak nie było? Zmienić się? Przestać rozmawiać z Mirillą?
Pal sześć Mirillę! Czy wszystko musi kręcić się wokół niej?
Chłopak odwrócił głowę od poduszki i nabrał powietrza do płuc. Musiał się z tym wszystkim przespać, by móc racjonalnie myśleć. Najważniejsze było to, że zaczynał rozumieć w czym, a raczej w kim, był problem.
- Dobranoc, tato. - szepnął niemal bezgłośnie i zamknął powieki, przewracając się na drugi bok. Nim wyrzucił wszystkie myśli z głowy, pomyślał jeszcze raz o Astrid. Potem odpłynął w objęcia snu. 


___________________________________________________________________________


Zakończenie nie jest do końca takie, jakie sobie wymyśliłam, ale chyba i tak nie jest źle.  Znowu przez pewien moment poczułam magię chwili i miałam niepohamowaną ochotę, by Astrid podbiegła do Czkawki i dała mu namiętnego buziaka!

***

Sprawa namber łan
Dancing Banana Stamp by Darkwizkid
Na wstępie, i właściwie ogólnie, pragnę Wam podziękować za te wszystkie słowa pod wcześniejszym postem. Nawet nie wiecie, jak podniosły na duchu! ^^ 
Jak je czytałam było mi miło i ... normalnie aż trudno mi to opisać, jaką miałam zajarkę XDDD
Tak czy owak daliście mi wielkiego kopa w dupsko i obiecuję, że już nie będę lamentować. 8D
Jeszcze raz dziękuję!!! <3

Sprawa namber tu
Jack Sparrow Stamp by Shadowhedge1001
Zaczynam robić zakładkę ze streszczeniami. I mam do Was pytanie - czy znalazłaby się jakaś dusza, która miałaby ochotę mi z tym pomóc? Wszystko jedno jak - może napisać streszczenia jednego rozdziału, albo dziesięciu - każda pomoc mile widziana. Oczywiście dostanie w zakładce chwilę sławy i zostanie wpisana jako 'pomagacz-współtwórca' ^^ 
Także jeśli ktoś miałby chwilę czasu i chęci może napisać w komentarzu lub do mnie na maila - michasiowykrem@gmail.com - będę bardzo wdzięczna za każdą pomoc. :3

Sprawa namber fri
Ace Ventura Stamp by acww-freak08
WAKACJE!
Chciałam Wam życzyć jeszcze wspaniałych dwóch miesięcy bez szkoły. Spędźcie ten czas najlepiej, jak będziecie tylko mogli! ^^
Wyjeżdżacie gdzieś może? Jakieś ciekawe plany? :3 Pochwalcie mi się tam na dole, bo chcę wiedzieć! 8D

Sprawa namber for


I to właściwie tyle. Dziękuję za uwagę i do następnego! c:



Po raz trzeci ogromne dzięki☻☺
Enjoy!
~Szerbatkowa
Czytasz = Komentujesz = Motywujesz! :}