wtorek, 27 stycznia 2015

Rozdział trzydziesty pierwszy - "Pech"

     Przecierając oczy, Astrid zeszła chwiejnym krokiem po schodach. Wichura nadal szaleńczo kopała w ściany, jakby ktoś ją przypalał żywym ogniem. Słońce nie zdążyło nawet wychylić się za horyzont, a smoczyca urządziła swej właścicielce przemiłą pobudkę.
- Co się dzieje? - jęknęła dziewczyna, uchylając drzwi od boksu.
Wichura spojrzała na nią niespokojnie i przekrzywiła głowę, chcąc w ten sposób coś przekazać. Pech chciał, że smoki nie umiały mówić.
Dziewczyna rzuciła okiem na kąt pomieszczenia. Gdy natrafiła na pustą drewnianą miednicę, złapała się w geście zrezygnowania za głowę.
- I dlatego, że jesteś głodna, raczysz mnie budzić o takiej porze? - Astrid spojrzała na smoczycę z irytacją. Nie czekając na odpowiedź z jej strony, wyszła z boksu, narzuciła na siebie futro i ruszyła w stronę paśnika. Wioska o tej porze wydawała się jej naprawdę nieprzyjazna. Wiatr gwizdał między deskami, pochodnie były pogaszone, a cała okolica sprawiała wrażenie niezamieszkanej.
Astrid, potykając się kilkakrotnie o krzywo położony bruk, doszła do drewnianego paśnika. Nim pochwyciła kilka obślizgłych ryb, rzuciła czujnym spojrzeniem w szczelinę pomiędzy dwoma chatami. Albo tylko jej się zdawało, albo ktoś przemknął równoległa uliczką.
Kto biegałby po wiosce o tak wczesnej porze?
Oprócz mnie, oczywiście
A może ten ktoś ma ten sam powód? Skończyły mu się ryby, zabrakło wody. Tylko słowa usłyszane wczorajszego wieczoru od Valki podsyciły jej podejrzliwość.
     Dziewczyna bez zastanowienia postanowiła, że rozwieje lub utwierdzi się w swoich podejrzeniach i ruszyła truchtem wzdłuż wysokich domów. Wychyliła się zza rogu i obrzuciła czujnym wzrokiem uliczkę. Zdążyła tylko dostrzec znikające brązowe loki za framugą i drzwi do mieszkania Mirilli zamknęły się z cichym skrzypnięciem. Astrid przygryzła lekko wargę, przeczuwając, że zobaczyła dopiero początek czegoś, co robiła w tym momencie dziewczyna. Może sama sobie nie chciała się przyznać, ale miała szczerą nadzieję, że tym razem samodzielnie przyłapie brunetkę na gorącym uczynku.
     Najbardziej denerwowało ją to, że Czkawka patrzył na wybryki Mirilli przez palce. Liczenie broni - nic takiego. Zawłaszczenie pierścionka - przecież nic się stało. Gdyby chociaż raz udowodnić, że ona jednak coś ukrywa i za wszelką cenę stara się, by nikt się o tym nie dowiedział. Na razie marnie jej wychodzi, skoro po raz kolejny została zauważona przed wschodem słońca, na dodatek pałętająca się po wyspie.
     Astrid nie musiała długo czekać, by Miris wyszła ostrożnie z domu i skierowała się w stronę stajni. Nie dało się nie zauważyć, że dziewczyna wzięła ze sobą siodło i kilka ryb. Nie minęło kilka chwil, a Pomiot pojawił wyłonił się zza ciemnych desek z brunetką na grzbiecie.
Astrid zrozumiała, że to być może jedyna okazja, kiedy w końcu może coś udowodnić. Coś podpowiadało jej, żeby poleciała za Mirillą. Dziewczyna szybko posłuchała intuicji i wróciła do boksu Wichury, wskakując pośpiesznie w siodło.
     Nie minęła chwilka, a już znalazła się w gęstej mgle. Na szczęście nie na tyle gęstej, by ogon Pomiota nie był dla niej widoczny. Teraz cała jej głowa w tym, by Mirilla nie usłyszała trzepotu skrzydeł innego, niż swojego smoka.
     Minuty ciągnęły się niemiłosiernie. W głowie Astrid kłębiło się teraz mnóstwo pytań, a odpowiedź na nie oczekiwała znaleźć już wkrótce. Jeśli nie zgubi w mgle brunetki, oczywiście.                Wtem stało się coś, na co dziewczyna całkiem nie była gotowa. Z szarych kropelek zawieszonych w powietrzu wyłoniła się kula żywego ognia, z świstem nacierając na smoczycę. Wichura zdążyła to zauważyć, ale nie była w stanie w tak krótkim czasie dokonać jakiegokolwiek odzewu, lub chociażby uniku. Pomarańczowy snop ognia ugodził smoka w prawe skrzydło i w tym samym momencie zwierze gwałtownie obróciło się w bok, zrzucając z grzbietu swoją właścicielkę. Wichura zdając sobie sprawę z tego, co właśnie zrobiła, zaskrzeczała przeraźliwie, ze zgrozą w ślepiach szukając swojej przyjaciółki pomiędzy mgłą.
- Myślałaś, że was nie słyszę? - usłyszała przepełniony szyderstwem krzyk dziewczyna, spadając oszołomiona.Gdy tylko dotknęła zmarzniętego gruntu, straciła przytomność.

***

- Jak myślisz mamo, ile mamy na dzisiaj zaplanowanych lekcji? - Czkawka oparł się łokciami o kant stołu, spoglądając z przekornym uśmiechem na Valkę.
- Cztery? - odparła, odkładając widelec. 
- Coś ty! - chłopak machnął ręką, patrząc na nią niepoważnie. 
- Trzy? - kobieta uniosła brew.
- Mamo, błagam! - Czkawka spojrzał na nią z rozbawieniem.
- To może sześć? - spytała Valka, lekko zbita z tropu.
- No, tylko razy dwa. - pokiwał głową, wzdychając ciężko.
Matka złapała się za głowę.
- Żartujesz? - uniosła brwi zaskoczona.
- Ani trochę - pokręcił szybko głową - tak nam urządzili ci zagraniczni.
- To... lepiej szybko kończ to śniadanie i leć na arenę. Boję się myśleć, kiedy skończycie... 
- Spokojnie - rzekł beztroskim tonem - zaczynamy za pół godziny, a ostatnia tura wcale nie kończy się tak późno. Myślę, że przed wschodem księżyca skończymy.
- No, nie byłabym taka pewna - powiedziała powątpiewająco Valka i dodała po chwili zastanowienia - a gdzie Astrid? Miała przyjść do nas na śniadanie...
Czkawka popatrzył na nią z chwilowym zdezorientowaniem.
- Faktycznie - zmarszczył brwi, dopiero teraz przypominając sobie wczorajsze pożegnanie z dziewczyną - może jeszcze śpi?
- Nie zdziwiłabym się, jeśli by tak było - uśmiechnęła się kobieta, wracając do swojej zimnej już jajecznicy. 
Jedli w ciszy, która nie była dana im na długo. 
Do mieszkania wpadł zdyszany Śledzik, kopniakiem otwierając skrzypiące drzwi. Nieprzytomna Astrid spoczywająca na jego silnych ramionach wprawiła pozostałą dwójkę w przerażenie. Ich dobry humor uleciał tak szybko, jak się pojawił. 
Valka zakryła usta dłońmi, a Czkawka poderwał się sponad stołu z zaszokowaniem w oczach.
- Co się stało?! - podbiegł szybko do blondyna, spoglądając to na niego, to na dziewczynę.
- Ja... - Śledzik wyraźnie sam był oszołomiony - byłem na porannym patrolu... i... i... znalazłem ją... leżała niedaleko południowego brzegu.... - z trudem wydukał, oddychając ciężko.
Czkawka potrząsnął głową.
- Nieważne, nieważne - zawołał wymijającym tonem - daj mi ją.
Śledzik pośpiesznie oddał Astrid w ręce wodza, odsapując z ulgą. Chłopak szybko wszedł na pięterko z blondynką na rękach i ostrożnie położył na łóżku. Za nim wpadła do pokoju Valka i Śledzik, obydwoje ze zgrozą w oczach.
Czkawka miał mętlik w głowie. Jak to się mogło stać? Kiedy? 
- Ile leżała tam nieprzytomna? - rzucił do Śledzika pośpiesznie. 
- Ja nie wiem, Czkawka, nie wiem! - jęknął zrozpaczony grubas, w duchu obwiniając się za niewiedzę. Był niemal bliski płaczu.
- Oddycha - mruknęła Valka i spojrzała krzepiącym wzrokiem na syna, klęcząc przy łożu.
Chłopak czuł się w tej chwili całkiem bezradny. Gdy tylko patrzył na jej potargane włosy, zamknięte oczy, lekko uchylone usta, podrapaną szyję i ręce, miał ochotę krzyknąć całą piersią. Nie dopilnował jej, nie obchodziła go. W momencie kiedy ona leżała nieprzytomna na ziemi, on spał sobie beztrosko śniąc o Odyn wie czym. Tak czy owak, była to jego wina.
Przygryzając wargę ze zdenerwowania, przykucnął przy łóżku i ujął dłoń Astrid.
- Zimna jak lód - szepnął niespokojnie i zatroskaniem spojrzał na kamienną twarz ukochanej. 
- Czkawka - matka położyła dłonie na jego ramionach, przemawiając cicho - nie denerwuj się tak, wszystko będzie dobrze. Pójdę przygotować rozgrzewające zioła, zrobimy jej okład. Zobaczysz, niedługo się obudzi. - Valka ścisnęła go pokrzepiająco i wyszła z pomieszczenia, posyłając mu ciepłe spojrzenie.
- Tak. Zaraz się obudzi - powtórzył, starając się uwierzyć w te słowa. Ścisnął mocniej dłoń dziewczyny. Była już cieplejsza.

__________________________________________________________________

Mam wyczucie czasu, łii! 
Jest 23:58 , a ja obiecałam sobie, że dzisiaj muszę skończyć i proszę, oto mamy. :3
Znowu długo nie było rozdziału, a największym paradoksem jest to, że mam ferie. 
Mam ferie i nie mogłam się zebrać, by cokolwiek wymęczyć. ;w;
Może kilka słów o treści. 
Pozwoliłam sobie utrzymać was lekko w napięciu, bo dawno już nie było konkretnej akcji. 8) Może pomysł nie jest jakoś super oryginalny, no ale sytuacja wymagała czegoś w tym stylu. Nie martwcie się, jak zawsze wszystko skończy się happy endem. xD
Rozdział długością nie grzeszy, za co was przepraszam. Kolejny będzie dłuższy, obiecuję =)))
Znowu głupi tytuł. ;__________; Nie cierpię wymyślać tytułów! D:

Enjoy!
~Szczerbatkowa

czwartek, 15 stycznia 2015

Rozdział trzydziesty - "Wszystko naraz" (cz.2)

Sala w twierdzy z każdą minutą zapełniała się tłumem. Wikingowie zajmowali miejsca przy suto zastawionych ławach, gawędząc i klepiąc się nawzajem po ramionach.
Cedrik nadal siedział obok ojca, obserwując wszystko uważnie. Po raz pierwszy miał okazję poznać obchody Snoggletog w tak różniącym się od Rammardu regionie. Musiał przyznać, ze był pod wrażeniem i chętnie obchodził by te święta tak samo również u siebie w domu. Podobała mu się atmosfera, uroczysta zabawa w świąteczny wieczór, rozdawanie podarków. To wszystko ogromnie różniło się od obchodów na północy.
- I jak synu, podoba ci się tutaj? - miękki głos ojca wyrwał go z rozmyślań. Siwy mężczyzna uśmiechnął się do niego ciepło.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo. Szczególnie Snoggletog. Nie uważasz, że wyjątkowo go obchodzą? - odpowiedział z fascynacją i dodał mniej entuzjastycznie - nie to co u nas. Skromna kolacja i do widzenia.
- Mówisz, że tak jest lepiej? Uroczysta zabawa, hm... - Hans pogładził swą brodę  - Pomyślę nad tym. - puścił oczko synowi, na co ten uśmiechnął się entuzjastycznie. Wizja tak obchodzonego Snoggletog była na tyle pozytywna, że mieszkańcom Rammardu z pewnością przypadnie do gustu.
Wtem do sali weszła Astrid wraz z Czkawką, powitani wieloma pozdrowieniami ze strony wikingów. Wiadomości o ich zaręczynach nie dało się nie słyszeć, tylko Cedrik był nie na czasie w tym temacie. Zwrócił wzrok w kierunku złotowłosej. Miała na sobie śliczną, bordową sukienkę bez ramiączek, sięgającą do ziemi z obcisłą niczym gorset górą i imponującym, dołem jakby z piór. Pierwszy raz miał okazję podziwiać dziewczynę w rozpuszczonych włosach, w które wpięty miała bordowy kwiatek. Niebieskie, iskrzące się oczy, delikatne usta, skóra jak z aksamitu. To wszystko wprawiało go w chwilę zawieszenia, którą poświęcił tylko i wyłącznie podziwianiu urody ślicznej przyszłej żony wodza.
- Hej, synu - ojciec popukał palcem w ramię blondyna - podoba ci się ta panna?
W takich chwilach Cedrik żałował, że jego tata jest tak spostrzegawczy.Czasami miał wrażenie, jakby miał umiejętność czytania w myślach.
- To było chyba pytanie retoryczne... - mruknął Hans, spoglądając z pobłażliwym uśmiechem na syna - uważaj, jest zajęta.
- Co proszę? - Cedrik popatrzył na niego z zaskoczeniem wymalowanym na twarzy.
- To narzeczona Czkawki. - wyjaśnił sinobrody spokojnym tonem. Jego twarz zdradzała, że miał ochotę powiedzieć 'zaklepana'.
- Dobrze wiedzieć... - W jednym momencie cały czar prysł. Astrid znikła w tłumie, a Cedrik został sam se swymi ponurymi myślami. - Kiedy się zaręczyli? - spytał po chwili beznamiętnym tonem. Bo jednak coś się nie zgadzało. Kilka dni temu, gdy przypłynęli, Astrid nie miała pierścionka na palcu. Czyżby przegapił tak ważny moment zaręczyn?
- Wczoraj. - odpowiedział mu ojciec, jakby to było oczywiste i dodał z lekkim zdziwieniem - Nie wiedziałeś o tym?
- W sumie to nie. - odparł zrezygnowanym tonem - zresztą, jakie to ma znaczenie...
- Nie martw się, na świecie jest takich dziesiątki, jak nie setki - rzekł pokrzepiająco Hans, patrząc na załamany wyraz twarzy chłopaka.
- Ale ona jest jedyna w swoim rodzaju - westchnął i dodał od niechcenia - a tak w ogóle, to koniec tematu.
- Jak chcesz - mężczyzna uniósł brwi i spojrzał w stronę tłumu - co ty na to, by przyłączyć się do zabawy? Wyczuwam przepyszną woń pieczonej kaczki - Hans z zadowoleniem pociągnął nosem - chodź!
Tymczasem przy głównej ławie zdążyła zgromadzić się już cała grupa. Na środku, rzecz jasna, siedział Czkawka. Po jego lewej stronie siedziała Astrid, natomiast po prawej Valka. Siedziały tam nie bez powodu, bowiem ich miejsca bezapelacyjnie świadczyły o tym, że są dwiema najważniejszymi kobietami w życiu młodego wodza. Mogły czuć się zaszczycone, w  każdym tego słowa znaczeniu. Jednak i dla jednej i dla drugiej Czkawka na zawsze pozostanie tylko Czkawką, którego kochają ponad życie. Przydomek 'wódz' właściwie nie miał dla nich znaczenia.
- Wypijmy za pomyślność młodej pary! - krzyknął Mieczyk, unosząc kufel piwa.
- Mówi się 'zdrowie', ośle - mruknęła znudzona Szpadka, mierząc brata lekceważącym spojrzeniem.
- Zdrowie też może być! - odparł entuzjastycznie - wypijmy, towarzysze!
Wikingowie wznieśli kubki do góry, oblewając przy okazji stół złotym wywarem.
Smark zabierał się za wychylenie całej zawartości, gdy Szpadka nieoczekiwanie rąbnęła go w czaszkę.
- Ty nie! - huknęła groźnie.
- Mieczyk pije, a ja nie?! - jęknął Sączysmark z żalem i oburzeniem w głosie.
- Duże ilości piwa ci szkodzą. Zresztą, wypiłeś już trzy kufle. Nie masz umiaru, człowieku!
- Właśnie! - zarechotał Mieczyk i chytro upił łyk piwa, tak, by Smark dobrze to widział.
- Jak ci wybiję zęby, nie będziesz tak chętnie pił! - ryknął Smark, odgrażając się pięścią w  jego stronę.
-  Cicho bądźcie obaj! - krzyknęła Szpadka i zmierzyła ich groźnym spojrzeniem.
Astrid obserwowała wszystkich z rozbawieniem.
- Umarlibyśmy z nudy, gdyby ich nie było - zwróciła się do Czkawki, na co ten przytaknął z aprobatą.
- Słyszałem! - krzyknął Sączysmark przez stół, marszcząc groźnie brwi.
- To był komplement, bezmózga istoto - rzucił Mieczyk z odrazą i z rechotem zwrócił się do pozostałych - Mi też trudno sobie wyobrazić... To byłoby straszne!
- Chyba pierwszy raz się z tobą zgadzam, bracie - przyznała Szpadka z powagą.
- Nieźle się bawią, co? - rozbawiony głos Valki dobiegł z prawej strony, więc Czkawka obrócił głowę w kierunku matki - A gdzie Mirilla?
- Mirilla? - powtórzył chłopak i zastanowił się przez chwilę - nie widziałem jej od wczorajszego wieczoru przed zabawą...
- W końcu nie powiedziałeś mi, jak znalazł się pierścionek? - powiedziała Valka całkiem z innego gatunku.
- No racja - chłopak puknął się palcem w głowę - no więc. Szedłem do Astrid, by powiedzieć jej całą prawdę, gdy nagle wpadłem na Mirillę. Zaciągnęła mnie do domu, bym oglądnął Galę. Swoją drogą, nie rosną jej rogi, choć w jej wieku powinna mieć chociaż zalążki. Ale wracając. Stwierdziłem, że nie mogę dłużej czekać, więc ubrałem się i chciałem wyjść. Miris powiedziała, że pójdzie razem ze mną, bo w sumie i tak za chwilę zaczyna się zabawa. Gdy ubierała płaszcz, pierścionek wypadł jej z kieszeni i...
- No coś ty? - Valka podniosła brwi w zaskoczeniu, sprawiając wrażenie osłupiałej tym faktem  - miała pierścionek w kieszeni?
- Otóż to. Sama na początku się zdziwiła, ale później przypomniało jej się, że znalazła go na ognisku. A nie oddała, bo nie wiedziała czyj to. W sumie, to nawet by się zgadzało... przed ogniskiem jeszcze go miałem, a gdy chciałem oświadczyć się Astrid, kieszonka była już pusta.
- Ała, puść moje włosy! - ryknęła Szpadka w tle, okładając Mieczyka pięściami.
- Zastanawia mnie tylko fakt, dlaczego nie zgłosiła się nigdzie z tym pierścionkiem? Przecież mogłaby podejść chociaż do ciebie, jako do wodza. Lub popytać ludzi w wiosce... - powiedziała Valka lekko zaniepokojonym tonem. - Wiesz co? Czasami mam wrażenie, że ona coś przed nami ukrywa...
- Oj mamo, nie przesadzaj - Czkawka zmarszczył brwi, zdziwiony słowami matki. Wtem pomiędzy krzesłami pojawił się Szczerbatek, głośno mrucząc.
- Co jest mordko? - Czkawka ze śmiechem podrapał nos swojego smoka - jesteś głodny?
Nocna Furia pokiwała twierdząco głową, uśmiechając się w swój uroczy sposób. Chłopak szybko sięgnął do stołu i oderwał grubą nogę kurczaka. Rzucił ją Szczerbatkowi, który w błyskawicznym tempie wysunął swe zęby i pochwycił mięso w pysk. Po chwili z jego brzucha dało się słyszeć głośne pomruki, a sam smok zaczął ruszać szyją.
- O nie nie, kolego - chłopak szybko odskoczył od smoka ze śmiechem, o mało co nie wywracając się z krzesłem - zostaw resztę dla siebie. Ile razy mam ci mówić, że mam swoje?
Szczerbatek zamruczał wesoło i potrząsnął głową.
- Idź pobawić się z Wichurą. Zaraz będziemy tańczyć, więc sobie popląsacie obok parkietu - powiedział Czkawka do smoka, a ten czmychnął szybko w tłum w poszukiwaniu swej przyjaciółki. Muzyka zaczęła wesoło rozbrzmiewać między wysokimi ścianami sali, więc Czkawka nie czekając na pierwsze pary na parkiecie chwycił Astrid i pociągnął ją na środek. Młoda para jako pierwsza rozpoczęła tańce, co przyczyniło się do nagłego przypływu poruszających się w rytm muzyki wikingów.

***

Czkawka oraz jego partnerka po połowie godziny spędzonej na tańcowaniu, zdążyli zmęczyć się na tyle, że odeszli w końcu od parkietu. Gdy zmierzali przez tłum w stronę stolika, zza gąszczu ludzi wyłonił się Hans. Mężczyzna uśmiechnął się do nich szeroko.
- Czkawka, możesz na słówko? - chwycił chłopaka za ramię.
- Jasne... Zaraz do ciebie wrócę - zwrócił się Astrid i zniknął w szarym tłumie. Dziewczyna sama zaczęła przepychać się do ław, gdy ktoś chwycił ją za ramię. Przestraszona, o mało co nie przewróciła się na posadzkę.
- Na Odyna, kto mnie tak nachodzi? - krzyknęła nerwowo, obracając się w stronę źródła dotyku. Wraz z nią zafalowała bordowa sukienka i  blond włosy. Gdy jej wzrok padł na twarz blondyna o brązowych oczach, zaniemówiła.
- Wybacz... - powiedział rozbawionym, a jednocześnie przepraszającym tonem. - chciałem ci tylko pogratulować zaręczyn.
Astrid uśmiechnęła się promiennie.
- Dziękuję, dzisiejszego dnia usłyszałam to zdanie co najmniej pięćdziesiąt razy - zaśmiała się srebrzyście.
- Póki jeszcze nie jesteś zaślubiona, może skusisz się na taniec? - zaproponował w akcje desperacji, nie dając po sobie poznać zestresowania.
- Czemu nie. - uśmiechnęła się lekko, gdy blondyn podał jej dłoń.
I wtedy stała się rzecz, która nie była w planie. Z tłumu wyskoczył Czkawka, całkiem na przeciwko nich.
- O - podniósł brwi w zaskoczeniu i szybko zastanowił się, co powinien powiedzieć - cześć, Cedrik. Właśnie gadałem z twoim tatą. - uśmiechnął się lekko, jakby na siłę -  A wy? - uniósł brew znacząco, postanawiając obrócić krępującą sytuację w żart.
- Kolega właśnie zaprosił mnie do tańca. Pozwolisz mi, co? - Astrid spojrzała na niego pytająco, z uroczym uśmiechem.
- Mam powody, by nie pozwolić? - odpowiedział wesołym tonem, patrząc na Cedrika ukradkiem. ''Oczywiście, że masz!" - krzyczał jego wewnętrzny głos. To przecież było oczywiste.
- W takim razie zaraz wracam. - Astrid cmoknęła Czkawkę w policzek z uśmiechem i znikła wraz z blondynem w tłumie, dla którego niedbały całus był mocnym ciosem w twarz.
Dziewczyna nawet nie zdawała sobie sprawy, jak mocno gra na emocjach obu młodzieńców. Jednego przyprawiała o nieziemską zazdrość, drugiego dobijała swym wdziękiem do samego dna.

_________________________________________________________________________


Przepraszam, że tak długo było tu pusto. Zarobiłam sobie szlaban. Iż gdyż ponieważ brak ochoty do roboty w tym semestrze, oceny niezbyt pokaźne. Nie miałam nawet jak tego zakomunikować, bo zabrano mi wszystkie urządzenia elektroniczne... W każdym razie... wybaczycie mi, prawda? D:

Rozdzieliłam ten rozdział na dwie części, ponieważ sama dostawałam oczopąsów od takiej ilości tekstu w jednym poście. XD
***
Postanowiłam, że napiszę długi rozdział, chociaż i tak nie zrekompensuje on prawie trzech tygodni bez postów. Mam nadzieję, że choć trochę wam wynagrodziłam ten niedosyt. :D
Wiem, zawsze ktoś coś musi zepsuć. Jak nie Mirilla, to Cedrik. Eh, ci zagraniczni... xD
Poza tym, pod koniec jest ogromny chaos. Wszyscy coś gadają, każdy na inny temat, najpierw Valka, potem Szczerbatek, potem jeszcze ten Cedrik... tyle się tego nazbierało, a nie miałam już siły tego ogarniać. To ostatnie '***' tak ni w gruszkę, ni w pietruszkę, ale stwierdziłam, że za długo się ciągnie ten tekst...No kupa, tak jakoś wyszło... Mam nadzieję, że się nie pogubicie. ;w; Właśnie temu zawdzięczam ten przecudowny tytuł rozdziału, bo inaczej nie umiałam go nazwać... xd 
W każdym razie, miłego wieczorku dla tych, co przeczytają rozdział dzisiaj, a dla reszty - miłego dzionka :>
PS. Szacun, jeśli komuś chciało się czytać wszystko co do słowa. xD
Enjoy!
~Szczerbatkowa :))

poniedziałek, 12 stycznia 2015

Rozdział trzydziesty - "Wszystko naraz" (cz.1)

Astrid wolno podniosła powieki, gdy na ramieniu poczuła lekki powiew ciepłego powietrza wydobywającego się z ust chłopaka leżącego obok. Było jej tak miło i ciepło, że od razu wyrzuciła z głowy myśl o wstaniu z łóżka. Podniosła dłoń sponad oliwkowej kołdry i z radością w oczach spojrzała na srebrny pierścionek spoczywający na jej serdecznym palcu. Czuła się najszczęśliwszą kobietą pod słońcem, a błękitny kamień zdobiący jej prawą dłoń przypominał, że niedługo stanie się żoną wodza Berk. To, co wczorajszego poranka było nikłą nadzieją, dzisiaj było w pełnej okazałości prawdą.
Dziewczyna westchnęła cicho i zaraz zmarszczyła brwi, czując łaskoczący oddech Czkawki na karku. Stanowczo nie lubiła łaskotek, więc w miarę delikatnie wyjęła jedną z poduszek spod głowy chłopaka i położyła mu ją przed twarzą.
- Teraz nie będziesz na mnie sapać, mój drogi - mruknęła i położyła głowę na jego ramieniu. Nim przymknęła powieki, spojrzała ukradkiem na wyrzeźbiony tors swego wybranka. W takich chwilach uświadamiała sobie, jaką jest szczęściarą. Uśmiechnęła się do siebie i zamknęła oczy, choć i tak wiedziała, że już nie zaśnie. Nie minęły dwie chwile, a dziewczyna z lekkim zdziwieniem zaczęła odczuwać znajomy jej zapach. Kojarzył jej się z zielarnią, ale jej uwadze nie umknęła nutka kadzidełek, które zdążyły już zadziałać niekorzystnie na jej nos. Mimo, iż źródło tajemniczego zapachu było jej nie znane, niemiłosierne kręcenie w nozdrzach skłoniło ją do głośnego kichnięcia. Na nieszczęście Czkawki, który natychmiast poderwał się do pionu sponad poduszek, jednocześnie pozbawiając Astrid podpórki spod głowy.
- Co?! - wrzasnął chłopak z grozą w oczach, otrzepując się z nagłego wybudzenia. Napotykając rozbawione spojrzenie dziewczyny, popatrzył na nią podejrzliwie.
- Masz bardzo płytki sen - stwierdziła Astrid chytrze, unosząc brwi.
- Bardzo śmieszne - odpowiedział sarkastycznie i ponownie opadł na oliwkowy materiał, wzdychając z podświadomą ulgą.
- Co robisz z tymi poduszkami, że pachną jakbyś ukradł je Gothi? - spytała dziewczyna z rozbawieniem.
- Akurat ta, którą położyłaś mi przed nosem, jest mojej mamy. - odpowiedział, z lekkim przekąsem spoglądając na nią.
- Ty je rozróżniasz? - o mało co nie parsknęła chichotem.
- Wystarczy, że popatrzysz na szwy. Ot, cała magia... - chłopak leżąc na boku, oparł głowę na łokciu i popatrzył na powstrzymującą się od śmiechu blondynkę - Co cię tak śmieszy? - dodał zbity z tropu, mimowolnie podejrzliwie się uśmiechając.
- Twoja reakcja była bezcenna... - dziewczyna zmrużyła oczy, przekręcając się na brzuch i podpierając na łokciach - gdybyś sam to zobaczył...
- Masz zapłon.. Zresztą, nie wszyscy potrafią przespać bombardowanie statku, jak ty - chłopak uśmiechnął się sarkastycznie - swoją drogą, chyba nigdy nie przegapisz momentu, by się ze mnie ponabijać, mam rację?
- Ty mnie tak dobrze znasz. - Astrid włożyła cały swój urok w uśmiech, przechylając głowę.
- Otóż to - westchnął chłopak, i nim jego towarzyszka zauważyła przebiegły błysk w jego zielonych oczach, porwał ją w ramiona i zaczął łaskotać bez litości.
- Czkawka, przestań! - krzyknęła dziewczyna, śmiejąc się jednocześnie - Wiesz, że tego nie lubię!
Zapewne Valka przygotowująca śniadanie zachodziła w głowę, co może dziać się na górze.
- Czkawka, błagam cię! - Astrid pisnęła jeszcze raz, starając się uwolnić spod chłopaka, który przygniatał ją do miękkiego materaca.
- Tak szybko mi się nie wymkniesz. Co jak co, ale jestem od ciebie nieco silniejszy. - powiedział przebiegle, siłując się z jej szaleńczymi pięściami.
- Wcale nie - odpowiedziała dziewczyna, machając rękami jeszcze agresywniej ze śmiechem.
- No już, uspokój się. - mruknął rozbawiony Czkawka i nachylił się by pocałować blondynkę.
- O nie, nie - Astrid odepchnęła wolną ręką jego twarz ze śmiechem - nie myśl sobie, że załatwisz wszystko jednym pocałunkiem.
- Uwielbiam twoją buntowniczą naturę - westchnął chłopak, kierując oczy ku sufitowi. Dziewczyna wykorzystała moment jego nieuwagi i szybko znalazła się na górze.
- Dobra, wygrałaś - przyznał z rozbawieniem Czkawka, spoglądając w jej błękitne, iskrzące się oczy.
- Wiesz, że nie cierpię łaskotek. To jest okropnie męczące... może następnym razem ja cię tak połaskoczę? - zmarszczyła brwi groźnie.
- Nie da rady... - odpowiedział rozbawiony. - a teraz mnie pocałuj.
- Przeproś. - zażądała twardym tonem, ale z wesołym uśmiechem.
- Przepraszam. A teraz całuj.
- Nie będziesz już mnie  łaskotał?
- Nie będę.
- Obiecujesz?
- Obiecuję. Całujesz?
- No dobrze, niech ci będzie - odparła miękko i złożyła długi, delikatny pocałunek na jego wargach.

***

Coś cicho zaskrobało pod drzwiami. Mirilla szybko wygramoliła się z łóżka i nacisnęła klamkę, wpuszczając do środka małego straszliwca  z przywiązaną do nogi zwiniętą kartką.
- No, w końcu - mruknęła, zamykając drzwi. Kucnęła przy smoku i odwiązała zwitek papieru od jego tylnej kończyny.

Chcę widzieć cię jutro o wschodzie słońca na moim statku. Będziemy dryfować przy piekielnym przesmyku.
PS. Nakarm Parszywka
Z pozdrowieniami
Morgun

Dziewczyna z politowaniem przeczytała prośbę i przeniosła wzrok na straszliwca. Nie dało się ukryć, że był wychudzony jak szczur. 
- Nie karmią cię tam, co? - westchnęła dziewczyna i rzuciła mu rybę pozostałą z wczorajszej kolacji.
Mały smok szybko pochłonął podane mu mięsko i popatrzył na nią wdzięcznymi ślepiami. Wtem spod kołdry wyłonił się mały, pomarańczowy pyszczek, który ciekawsko spojrzał na przybyłego gościa.
- Wy się chyba jeszcze nie znacie, co? - Mirilla uśmiechnęła się na widok swojej smoczycy i szybko pochwyciła ją w dłonie, następnie kładąc tuż obok Parszywka. Ten obwąchał ostrożnie samiczkę, ale po chwili, bez żadnych skrupułów, ganiali się pomiędzy nogami mahoniowego stołu, piszcząc przy tym uciesznie. Gala miała wyraźną przewagę nad swoim zielonym kolegą dzięki ostrym skrzydełkom, ale Parszywek nic sobie z tego nie robił i mimo tego nadal próbował złapać smoczycę za ogon.
Miris przez chwilę przyglądała się zabawie smoków, lecz po chwili znów zagłębiła się w myślach należących do tych mniej przyjemnych. Teraz miała niemały dylemat - powiedzieć Morgunowi o pierścionku, czy zachować dla siebie? Wiedziała, że gdy gdy wspomni o tym choć jedno słowo, nie zdoła uciec już od tematu. Na dodatek nasłucha się tylko oszczerstw w swoją stronę. Zresztą słusznie - gdyby tylko wiedziała, że pierścionek należy do Czkawki, schowałaby go w najgłębszym z zakamarków swojego domu. Tymczasem błyskotka bardzo szybko i całkiem przypadkowo trafiła w ręce właściciela, a Mirilla po raz kolejny zszargała swą reputację. Teraz musiała szybko coś wymyślić, by na nowo zdobyć zaufanie zarówno mieszkańców, jak i wodza. Dobrze wiedziała, że jeśli zdecyduje się nie pisnąć ani słówka o pierścionku, będzie musiała poradzić sobie sama, bez pomocy Morguna. Ale taka wizja się jej nawet uśmiechała. Tym razem będzie miała okazję udowodnić i zrobić coś na swoją korzyść, niż na korzyść kogoś. Najważniejsze, by wpaść na sensowny pomysł.
Dziewczyna zgniotła w dłoni małą karteczkę i cisnęła do tlącego się ogniska. Smoki nadal ganiały się beztrosko po skrzypiących deskach. Chcąc nie chcąc, Miris musiała im przerwać zabawę.
- No, koniec tego dobrego - dziewczyna zagrodziła dłonią drogę zielonemu smokowi i szybko wzięła go na ręce - zjeżdżaj do siebie, Parszywku, nim ktoś cię tu zobaczy - mruknęła do smoka, a ten popatrzył na nią swymi ślepiami z zaciekawieniem. Podeszła do drzwi i wysunęła się na dwór - Do zobaczenia! - Parszywek zamruczał na pożegnanie i odbił się wątłymi łapkami od ramion dziewczyny, wzlatując w mroźne powietrze. Znikł w chmurach, nim Mirilla zdążyła zamknąć drzwi.

niedziela, 4 stycznia 2015

No nieźle - Libster Blog Award.

*Wiem, że powinnam pisać teraz dla Was rozdział, a nie wypełniać jakieś tam pytania z nominacji... jednakże czynię moją powinność i postaram się w kilku słowach odpowiedzieć na każde z zadanych mi pytań....*

Bardzo się cieszę i dziękuję P.Shinodzie (nie wiem, jak się odmienia D:) za nominację do Libster Blog Award, o którym słyszałam już dobre 2 lata temu, ale nie przypuszczałam, że kiedykolwiek spotka on mnie. W każdym razie, bardzo mi miło ^^

Dobrze, przejdźmy do pytań!

1. Ile masz lat?
Rocznikowo 15, jednak dopiero niecały miesiąc temu skończyłam 14. :>

2. Ulubiony zespół/piosenkarz/piosenkarka?
Szczerze mówiąc nie mam ulubionego wykonawcy. Kiedyśtam był Maroon5, Michael Jackson... Generalnie jeśli chodzi o muzykę słucham wszystkiego, co tylko wpadnie mi w ucho ^^

3. Ulubiony kolor?
Jeśli miałabym wybierać kolor do ścian mojego pokoju, byłby to jakiś odcień beżu... Przeważnie lubię wszystkie kolory, z wyjątkiem szarego i zgniłej żółci i wszystkich oczodajnych. xd

4. Kto jest Twoim autorytetem? 
Na pewno przez większą część mojego życia byli to rodzice. Jednak dopiero niedawno zauważyłam, że oni też nie są doskonali. Każdy ma swoje wady, rodzice również. A kto jest moim autorytetem? Chyba nie ma takiej osoby. 

5. Ulubiona książka?
W moim życiu przeczytałam wiele książek i mogę stwierdzić, że dwie najlepsze(miała być jedna, ale się nie da, muszą być te dwie!) to ''Opium w rosole" i "Kłamczucha" Małgorzaty Musierowicz. Obydwie przeczytałam po kilka razy i nadal poprawia mi się przy nich humor. :D

7. Ulubiony film?
Jest dużo filmów, które uwielbiam oglądać. 'Harry Potter'', którego każdą z części widziałam po 10 razy(chyba jak prawie każdy :D), 'Uprowadzona', 'Maska', 'Jestem na tak', 'Zaklinacz koni', 'Piraci z Karaibów', 'James Bond'... Uwielbiam też stare polskie komedie -'Samych Swoich', 'Kochaj albo rzuć'  'Nie ma mocnych', 'Kogel-Mogel' i drugą część czyli 'Galimatias', 'Seksmisja'... tak, one są super! :)Wymieniać ich można w nieskończoność, ale i tak nie ma tego jedynego. :))

9. Ulubiony aktor/ aktorka?
Szczerze mówiąc ... to chyba nie mam. ;-;

10. Co robisz w wolnym czasie?
Niestety tutaj się rozpiszę. 
Hm, zastanówmy się. Na pewno się obijam i siedzę bezczynnie na internetach. Przeglądam bezużyteczną, czytam blogi, piszę z moimi kochanymi ludkami z WK, piszę rozdział, opowiadania. To z kategorii o nazwie 'komputer'. Jeśli nie mam dostępu do żadnych elektronicznych urządzeń, z wyjątkiem lampki i radia, siedzę przy biurku, bazgram, rysuję, piszę scenariusze do rozdziałów. Słucham muzyki, czytam przypadkowe książki które akurat wyciągnę z szafki, oglądam stare zdjęcia w albumie, gram na gitarze(ostatnio troszkę więcej). Czasami zdarzy mi się pomóc mamie (choć nie za często, leń ja). To jeśli chodzi o zimę i czas, gdy nie za bardzo można wychodzić na dwór. Nie wspominając również o tym, że gdy jest szkoła, czasu wolnego nie mam prawie w ogóle. ;-; Generalnie na pytanie co robię w czasie wolnym mogę powiedzieć 'nic', bo wyżej wymienione czynności nie mają żadnego głębszego sensu i nie ma z nich żadnego pożytku... :D

11. Jakiej piosenki Jakich piosenek słuchasz najczęściej? 
Miasto
Obecnie są te trzy, ale za kilka tygodni ... z pewnością będą już inne. ;w; Poza tym, bardzo lubię słuchać sobie utwory z Jws, w szczególności te z playlisty. ^^

No, to by było na tyle jeśli chodzi o pytania. Teraz czas na nominacje. :))
1. http://opera-lalek.blogspot.com/ - Jo cudownie pisze, wciąż nie mogę nadziwić się jej talentowi ^^
2. http://czkastrid-na-zawsze-razem.blogspot.com/ - śledzę ten blog od już od miesiąca i stwierdzam, że autorka ma niesamowity dryg do pisania :3
3. http://psiowaty.blogspot.se/ - Sombraśna niesamowicie wczuwa się w rolę Fugi, zresztą kto nie lubi szczeniaczków? :>
4. http://thestoryofhiccup.blogspot.com/ - Wciąż nie jest idealnie, ale Oleu szybko pnie się w górę ze swoim nieoszlifowanym talentem pisarskim :3

Pytania ode mnie dla Was, moje drogie :'D
1. Co skłoniło Cię do tego, by założyć bloga?
2. Piszesz spontanicznie, czy masz zaplanowaną fabułę?
3. Czy masz rodzeństwo? Jeśli tak, utrzymujecie relacje pokojowe, czy może wciąż się kłócicie? :D
4. Kim chcesz zostać w przyszłości?
5. Jaka jest twoja ulubiona potrawa?
6. Jakie są twoje marzenia?
7. Jeśli potrafisz, wymień kilka swoich wad.
8. Uprawiasz sport? 
9. Jaki jest twój ulubiony przedmiot w szkole?
10. Masz ulubione zespoły/ wykonawców? Jakiej słuchasz muzyki?
11. Opisz siebie w trzech słowach. 

__________________________________________________________________

Dobrze, to wszystko. Jeśli ktoś to przeczytał to mam nadzieję, że nie zmarnował więcej niż 5 minut życia. W każdym razie... pozdrowionka i spodziewajcie się trzydziestki już wkrótce! ^^

Enjoy the Libster Blog Award!
~Szczerbatkowa :)



czwartek, 1 stycznia 2015

To jest coś!

Na taką liczbę trzeba zrobić post. Jesteście niesamowici! ^^
*Bla bla dziękuję bla bla kocham Was bla bla* każdy wie, co powinno tam być :D W każdym razie... osłodziliście mi pierwszy dzień nowego roku ♡
A co do kolejnego rozdziału... nawet nie zaczęłam pisać,  ale na pewno pojawi się on w przeciągu kiku dni :)))

Pozdrowikonka!  :3
~Szczerbatkowa 
Czytasz = Komentujesz = Motywujesz! :}