Cedrik nadal siedział obok ojca, obserwując wszystko uważnie. Po raz pierwszy miał okazję poznać obchody Snoggletog w tak różniącym się od Rammardu regionie. Musiał przyznać, ze był pod wrażeniem i chętnie obchodził by te święta tak samo również u siebie w domu. Podobała mu się atmosfera, uroczysta zabawa w świąteczny wieczór, rozdawanie podarków. To wszystko ogromnie różniło się od obchodów na północy.
- I jak synu, podoba ci się tutaj? - miękki głos ojca wyrwał go z rozmyślań. Siwy mężczyzna uśmiechnął się do niego ciepło.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo. Szczególnie Snoggletog. Nie uważasz, że wyjątkowo go obchodzą? - odpowiedział z fascynacją i dodał mniej entuzjastycznie - nie to co u nas. Skromna kolacja i do widzenia.
- Mówisz, że tak jest lepiej? Uroczysta zabawa, hm... - Hans pogładził swą brodę - Pomyślę nad tym. - puścił oczko synowi, na co ten uśmiechnął się entuzjastycznie. Wizja tak obchodzonego Snoggletog była na tyle pozytywna, że mieszkańcom Rammardu z pewnością przypadnie do gustu.
Wtem do sali weszła Astrid wraz z Czkawką, powitani wieloma pozdrowieniami ze strony wikingów. Wiadomości o ich zaręczynach nie dało się nie słyszeć, tylko Cedrik był nie na czasie w tym temacie. Zwrócił wzrok w kierunku złotowłosej. Miała na sobie śliczną, bordową sukienkę bez ramiączek, sięgającą do ziemi z obcisłą niczym gorset górą i imponującym, dołem jakby z piór. Pierwszy raz miał okazję podziwiać dziewczynę w rozpuszczonych włosach, w które wpięty miała bordowy kwiatek. Niebieskie, iskrzące się oczy, delikatne usta, skóra jak z aksamitu. To wszystko wprawiało go w chwilę zawieszenia, którą poświęcił tylko i wyłącznie podziwianiu urody ślicznej przyszłej żony wodza.
- Hej, synu - ojciec popukał palcem w ramię blondyna - podoba ci się ta panna?
W takich chwilach Cedrik żałował, że jego tata jest tak spostrzegawczy.Czasami miał wrażenie, jakby miał umiejętność czytania w myślach.
- To było chyba pytanie retoryczne... - mruknął Hans, spoglądając z pobłażliwym uśmiechem na syna - uważaj, jest zajęta.
- Co proszę? - Cedrik popatrzył na niego z zaskoczeniem wymalowanym na twarzy.
- To narzeczona Czkawki. - wyjaśnił sinobrody spokojnym tonem. Jego twarz zdradzała, że miał ochotę powiedzieć 'zaklepana'.
- Dobrze wiedzieć... - W jednym momencie cały czar prysł. Astrid znikła w tłumie, a Cedrik został sam se swymi ponurymi myślami. - Kiedy się zaręczyli? - spytał po chwili beznamiętnym tonem. Bo jednak coś się nie zgadzało. Kilka dni temu, gdy przypłynęli, Astrid nie miała pierścionka na palcu. Czyżby przegapił tak ważny moment zaręczyn?
- Wczoraj. - odpowiedział mu ojciec, jakby to było oczywiste i dodał z lekkim zdziwieniem - Nie wiedziałeś o tym?
- W sumie to nie. - odparł zrezygnowanym tonem - zresztą, jakie to ma znaczenie...
- Nie martw się, na świecie jest takich dziesiątki, jak nie setki - rzekł pokrzepiająco Hans, patrząc na załamany wyraz twarzy chłopaka.
- Ale ona jest jedyna w swoim rodzaju - westchnął i dodał od niechcenia - a tak w ogóle, to koniec tematu.
- Jak chcesz - mężczyzna uniósł brwi i spojrzał w stronę tłumu - co ty na to, by przyłączyć się do zabawy? Wyczuwam przepyszną woń pieczonej kaczki - Hans z zadowoleniem pociągnął nosem - chodź!
Tymczasem przy głównej ławie zdążyła zgromadzić się już cała grupa. Na środku, rzecz jasna, siedział Czkawka. Po jego lewej stronie siedziała Astrid, natomiast po prawej Valka. Siedziały tam nie bez powodu, bowiem ich miejsca bezapelacyjnie świadczyły o tym, że są dwiema najważniejszymi kobietami w życiu młodego wodza. Mogły czuć się zaszczycone, w każdym tego słowa znaczeniu. Jednak i dla jednej i dla drugiej Czkawka na zawsze pozostanie tylko Czkawką, którego kochają ponad życie. Przydomek 'wódz' właściwie nie miał dla nich znaczenia.
- Wypijmy za pomyślność młodej pary! - krzyknął Mieczyk, unosząc kufel piwa.
- Mówi się 'zdrowie', ośle - mruknęła znudzona Szpadka, mierząc brata lekceważącym spojrzeniem.
- Zdrowie też może być! - odparł entuzjastycznie - wypijmy, towarzysze!
Wikingowie wznieśli kubki do góry, oblewając przy okazji stół złotym wywarem.
Smark zabierał się za wychylenie całej zawartości, gdy Szpadka nieoczekiwanie rąbnęła go w czaszkę.
- Ty nie! - huknęła groźnie.
- Mieczyk pije, a ja nie?! - jęknął Sączysmark z żalem i oburzeniem w głosie.
- Duże ilości piwa ci szkodzą. Zresztą, wypiłeś już trzy kufle. Nie masz umiaru, człowieku!
- Właśnie! - zarechotał Mieczyk i chytro upił łyk piwa, tak, by Smark dobrze to widział.
- Jak ci wybiję zęby, nie będziesz tak chętnie pił! - ryknął Smark, odgrażając się pięścią w jego stronę.
- Cicho bądźcie obaj! - krzyknęła Szpadka i zmierzyła ich groźnym spojrzeniem.
Astrid obserwowała wszystkich z rozbawieniem.
- Umarlibyśmy z nudy, gdyby ich nie było - zwróciła się do Czkawki, na co ten przytaknął z aprobatą.
- Słyszałem! - krzyknął Sączysmark przez stół, marszcząc groźnie brwi.
- To był komplement, bezmózga istoto - rzucił Mieczyk z odrazą i z rechotem zwrócił się do pozostałych - Mi też trudno sobie wyobrazić... To byłoby straszne!
- Chyba pierwszy raz się z tobą zgadzam, bracie - przyznała Szpadka z powagą.
- Nieźle się bawią, co? - rozbawiony głos Valki dobiegł z prawej strony, więc Czkawka obrócił głowę w kierunku matki - A gdzie Mirilla?
- Mirilla? - powtórzył chłopak i zastanowił się przez chwilę - nie widziałem jej od wczorajszego wieczoru przed zabawą...
- W końcu nie powiedziałeś mi, jak znalazł się pierścionek? - powiedziała Valka całkiem z innego gatunku.
- No racja - chłopak puknął się palcem w głowę - no więc. Szedłem do Astrid, by powiedzieć jej całą prawdę, gdy nagle wpadłem na Mirillę. Zaciągnęła mnie do domu, bym oglądnął Galę. Swoją drogą, nie rosną jej rogi, choć w jej wieku powinna mieć chociaż zalążki. Ale wracając. Stwierdziłem, że nie mogę dłużej czekać, więc ubrałem się i chciałem wyjść. Miris powiedziała, że pójdzie razem ze mną, bo w sumie i tak za chwilę zaczyna się zabawa. Gdy ubierała płaszcz, pierścionek wypadł jej z kieszeni i...
- No coś ty? - Valka podniosła brwi w zaskoczeniu, sprawiając wrażenie osłupiałej tym faktem - miała pierścionek w kieszeni?
- Otóż to. Sama na początku się zdziwiła, ale później przypomniało jej się, że znalazła go na ognisku. A nie oddała, bo nie wiedziała czyj to. W sumie, to nawet by się zgadzało... przed ogniskiem jeszcze go miałem, a gdy chciałem oświadczyć się Astrid, kieszonka była już pusta.
- Ała, puść moje włosy! - ryknęła Szpadka w tle, okładając Mieczyka pięściami.
- Zastanawia mnie tylko fakt, dlaczego nie zgłosiła się nigdzie z tym pierścionkiem? Przecież mogłaby podejść chociaż do ciebie, jako do wodza. Lub popytać ludzi w wiosce... - powiedziała Valka lekko zaniepokojonym tonem. - Wiesz co? Czasami mam wrażenie, że ona coś przed nami ukrywa...
- Oj mamo, nie przesadzaj - Czkawka zmarszczył brwi, zdziwiony słowami matki. Wtem pomiędzy krzesłami pojawił się Szczerbatek, głośno mrucząc.
- Co jest mordko? - Czkawka ze śmiechem podrapał nos swojego smoka - jesteś głodny?
Nocna Furia pokiwała twierdząco głową, uśmiechając się w swój uroczy sposób. Chłopak szybko sięgnął do stołu i oderwał grubą nogę kurczaka. Rzucił ją Szczerbatkowi, który w błyskawicznym tempie wysunął swe zęby i pochwycił mięso w pysk. Po chwili z jego brzucha dało się słyszeć głośne pomruki, a sam smok zaczął ruszać szyją.
- O nie nie, kolego - chłopak szybko odskoczył od smoka ze śmiechem, o mało co nie wywracając się z krzesłem - zostaw resztę dla siebie. Ile razy mam ci mówić, że mam swoje?
Szczerbatek zamruczał wesoło i potrząsnął głową.
- Idź pobawić się z Wichurą. Zaraz będziemy tańczyć, więc sobie popląsacie obok parkietu - powiedział Czkawka do smoka, a ten czmychnął szybko w tłum w poszukiwaniu swej przyjaciółki. Muzyka zaczęła wesoło rozbrzmiewać między wysokimi ścianami sali, więc Czkawka nie czekając na pierwsze pary na parkiecie chwycił Astrid i pociągnął ją na środek. Młoda para jako pierwsza rozpoczęła tańce, co przyczyniło się do nagłego przypływu poruszających się w rytm muzyki wikingów.
***
Czkawka oraz jego partnerka po połowie godziny spędzonej na tańcowaniu, zdążyli zmęczyć się na tyle, że odeszli w końcu od parkietu. Gdy zmierzali przez tłum w stronę stolika, zza gąszczu ludzi wyłonił się Hans. Mężczyzna uśmiechnął się do nich szeroko.
- Czkawka, możesz na słówko? - chwycił chłopaka za ramię.
- Jasne... Zaraz do ciebie wrócę - zwrócił się Astrid i zniknął w szarym tłumie. Dziewczyna sama zaczęła przepychać się do ław, gdy ktoś chwycił ją za ramię. Przestraszona, o mało co nie przewróciła się na posadzkę.
- Na Odyna, kto mnie tak nachodzi? - krzyknęła nerwowo, obracając się w stronę źródła dotyku. Wraz z nią zafalowała bordowa sukienka i blond włosy. Gdy jej wzrok padł na twarz blondyna o brązowych oczach, zaniemówiła.
- Wybacz... - powiedział rozbawionym, a jednocześnie przepraszającym tonem. - chciałem ci tylko pogratulować zaręczyn.
Astrid uśmiechnęła się promiennie.
- Dziękuję, dzisiejszego dnia usłyszałam to zdanie co najmniej pięćdziesiąt razy - zaśmiała się srebrzyście.
- Póki jeszcze nie jesteś zaślubiona, może skusisz się na taniec? - zaproponował w akcje desperacji, nie dając po sobie poznać zestresowania.
- Czemu nie. - uśmiechnęła się lekko, gdy blondyn podał jej dłoń.
I wtedy stała się rzecz, która nie była w planie. Z tłumu wyskoczył Czkawka, całkiem na przeciwko nich.
- O - podniósł brwi w zaskoczeniu i szybko zastanowił się, co powinien powiedzieć - cześć, Cedrik. Właśnie gadałem z twoim tatą. - uśmiechnął się lekko, jakby na siłę - A wy? - uniósł brew znacząco, postanawiając obrócić krępującą sytuację w żart.
- Kolega właśnie zaprosił mnie do tańca. Pozwolisz mi, co? - Astrid spojrzała na niego pytająco, z uroczym uśmiechem.
- Mam powody, by nie pozwolić? - odpowiedział wesołym tonem, patrząc na Cedrika ukradkiem. ''Oczywiście, że masz!" - krzyczał jego wewnętrzny głos. To przecież było oczywiste.
- W takim razie zaraz wracam. - Astrid cmoknęła Czkawkę w policzek z uśmiechem i znikła wraz z blondynem w tłumie, dla którego niedbały całus był mocnym ciosem w twarz.
Dziewczyna nawet nie zdawała sobie sprawy, jak mocno gra na emocjach obu młodzieńców. Jednego przyprawiała o nieziemską zazdrość, drugiego dobijała swym wdziękiem do samego dna.
_________________________________________________________________________
Przepraszam, że tak długo było tu pusto. Zarobiłam sobie szlaban. Iż gdyż ponieważ brak ochoty do roboty w tym semestrze, oceny niezbyt pokaźne. Nie miałam nawet jak tego zakomunikować, bo zabrano mi wszystkie urządzenia elektroniczne... W każdym razie... wybaczycie mi, prawda? D:
Rozdzieliłam ten rozdział na dwie części, ponieważ sama dostawałam oczopąsów od takiej ilości tekstu w jednym poście. XD
***
Postanowiłam, że napiszę długi rozdział, chociaż i tak nie zrekompensuje on prawie trzech tygodni bez postów. Mam nadzieję, że choć trochę wam wynagrodziłam ten niedosyt. :D
Wiem, zawsze ktoś coś musi zepsuć. Jak nie Mirilla, to Cedrik. Eh, ci zagraniczni... xD
Poza tym, pod koniec jest ogromny chaos. Wszyscy coś gadają, każdy na inny temat, najpierw Valka, potem Szczerbatek, potem jeszcze ten Cedrik... tyle się tego nazbierało, a nie miałam już siły tego ogarniać. To ostatnie '***' tak ni w gruszkę, ni w pietruszkę, ale stwierdziłam, że za długo się ciągnie ten tekst...No kupa, tak jakoś wyszło... Mam nadzieję, że się nie pogubicie. ;w; Właśnie temu zawdzięczam ten przecudowny tytuł rozdziału, bo inaczej nie umiałam go nazwać... xd
W każdym razie, miłego wieczorku dla tych, co przeczytają rozdział dzisiaj, a dla reszty - miłego dzionka :>
PS. Szacun, jeśli komuś chciało się czytać wszystko co do słowa. xD
Poza tym, pod koniec jest ogromny chaos. Wszyscy coś gadają, każdy na inny temat, najpierw Valka, potem Szczerbatek, potem jeszcze ten Cedrik... tyle się tego nazbierało, a nie miałam już siły tego ogarniać. To ostatnie '***' tak ni w gruszkę, ni w pietruszkę, ale stwierdziłam, że za długo się ciągnie ten tekst...No kupa, tak jakoś wyszło... Mam nadzieję, że się nie pogubicie. ;w; Właśnie temu zawdzięczam ten przecudowny tytuł rozdziału, bo inaczej nie umiałam go nazwać... xd
W każdym razie, miłego wieczorku dla tych, co przeczytają rozdział dzisiaj, a dla reszty - miłego dzionka :>
PS. Szacun, jeśli komuś chciało się czytać wszystko co do słowa. xD
Enjoy!
~Szczerbatkowa :))
No ... hmmm... co mogę napisać. Strasznie mi się podoba i tak jakoś nie mogę wydusić z siebie słowa, ale mam nadzieje, ze nie uznasz tego komentarza za cos typu, że pisze to na odczep się, bo tego nie robię, tylko po prostu nwm jak określić twój mega talent jeszcze lepszym słowem niż "mega" :) Naprawdę wspaniała robota ;)
OdpowiedzUsuńDopiero zajarzyłam, że nie zapisałam Twojego bloga. Pogratulować..Ok, rozdział jest supper. Bardzo mi sie podoba jak piszesz!!
OdpowiedzUsuńPs. Zostałaś nominowana do LA pytania tutaj http://historiazberk.blogspot.com :)
Nominuje cię do Liebster Award: http://hiccup-and-friends.blogspot.com. Zła ja ;)
OdpowiedzUsuńCo mogę powiedzieć jak pogratulować Ci tego.. wszystkiego. Jesteś wspaniała pisarką Szczerbi, a ten blog jest jednym z Twoich najwspanialszych pomysłów. Od narodzin tej strony napisałam tylko jeden komentarz... Bardzo Cię za to przepraszam, ale cóż mogłam napisać? Żadne słowa nie mogły wyrazić tego jak się cieszę z Twoich osiągnięć tutaj i jak wspaniale oraz wciągająco piszesz te swoje rozdziały. Jednak starałam się jak tylko mogłam polecać stronkę i pomagać Ci zapewnić jak najwięcej jej obserwatorów. Ehh... Jak mogę jeszcze Cię przeprosić i pogratulować takiej popularności i talentu pisarskiego? Cóż... Mam po prostu nadzieję, że pisząc te rozdziały będziesz nie tylko myśleć o innych, ale także o mnie.
OdpowiedzUsuń~Twoja lojalna przyjaciółka z daleka i wierna czytelniczka, Fanta :-)
Dziękuję Ci za tyle cieplutkich słów :)) Nawet nie wiesz, jak takie komentarze dają kopa i motywują do pisania. ^^
UsuńGdy zaczynałam czytać tego bloga trochę się bałam. Nie znałam realiów filmowych, a o serialu nie miałam pojęcia wogóle, ale przeszło i stwierdzam, że piszesz nieźle. Dużo opisów uczuć i pogody to coś co lubię. Podoba mi się przedstawienie Czkawki jako osobę odważną, o dobrym sercu, choć dlatego łatwowierną. Właśnie tak go postrzegałam w w ,,jedynce", jako postać idealnie nieidealną.
OdpowiedzUsuńJeśli, jak pamiętam, Mirilla pochodziła z Osmanii, więc, jeśli przyjąć, że Berk naprawdę jest wyspą Skandynawii, miała daleką drogę. Właściwie inspirując się Smokami można napisać bloga z powieścią historyczną. Luźną i młodzieżową jak Twain. Ot takie moje czcze rozmyślania.
Rex
Co do Czkawusia, to niestety jest łatwowierny. Ma dobre serce, więc, tak jak mówisz, musi za to w pewnym sensie zapłacić. Czasami mam wrażenie, że opisuję go bardziej jako ciapę, niż bohatera, ale może takie tylko moje wrażenie. A Osmania... cóż, szczerze mówiąc był to tylko i wyłącznie wymysł mojej głowy. A jeśli mówisz, że istotnie takie 'coś' istnieje, to jestem zaskoczona.... serio, nie miałam zielonego pojęcia. Dobrze, że mnie uświadomiłaś. :D
UsuńW każdym razie dziękuję cieplutko za miłe słowa i pozdrawiam. :3 ~
Tak na PS-ie - Jeśli nie oglądałaś drugiej części, to gorąco Ci polecam. Może fabuła nie jest aż tak wspaniała jak w jedynce, ale film i tak jest fantastyczny i wart obejrzenia. ^^
Ah ten Cedrik :/ Super rozdział :D
OdpowiedzUsuń