poniedziałek, 1 września 2014

Rozdział dziesiąty - "Smocze Sanktuarium"

Astrid cały wieczór siedziała w zacisznym zakątku Berk, przy Kruczym urwisku. Wsłuchiwała się tylko w szum drzew, przyglądała się Wichurze. Chciała spędzić całkiem samotnie ostatnie chwile przed egazminem, czytając jeszcze raz uważnie wszystkie rozdziały. Przewróciła kolejną kartkę i z niczego przypomniała sobie tajemniczym zdaniu. Do jej myśli od razu wkradł się Czkawka. 
Ciekawe, co on teraz robi?
Je kolację w fortecy? Lata na Szczerbatku? A może siedzi w domu i myśli o niej? Tak samo, jak ona myśli teraz o nim. Męczyła ją już cała sytuacja. Starała się zachowywać twardo i niewzruszenie na to wszystko, ale dnia na dzień czuła się z tym coraz gorzej. Potrafiła go tylko obserwować w milczeniu. Żadna rozmowa nie wchodziła nawet w grę. 
Astrid poczuła małą kroplę wody na nosie, która brutalnie wyrwała ją z rozmyślań.  A za chwilę kolejną i kolejną. Szum drzew się wzmógł, co oznaczało nadchodząca burzę.
- Chodź Wichurka, lecimy do domu. Trochę zimno się zrobiło. - dziewczyna wrzuciła książkę niedbale do torby i wskoczyła na smoka. Wyleciały ponad drzewa, gdzie uderzył ich silny wiatr. Smoczyca opornie ruszyła naprzód, walcząc z ulewnym deszczem.
Astrid weszła do domu przemoknięta do suchej nitki. Szybko zdjęła mokre ubranie, pozostając w samej bieliźnie. Zagrzała wodę na ognisku i poszła do łazienki, by wziąć zagrzewającą kąpiel. Siedziała tam dobre pół godziny. Nie lubiła marnować czasu, ale na takie przyjemności pozwalała sobie raz na jakiś czas. Gdy wyszła, cały dom wypełnił się przyjemnym zapachem ziół ... i dużą ilością pary wodnej.

*** 

Minęły już dwa dni, a ona nadal nie wiedziała, jak dostać się do Smoczego Sanktuarium. Na szczęście, jak z niebios spadł deszcz, i nieszczęsna Astrid dostała paskudnej grypy. Mirilla wiedziała, co to oznacza. Valka z wielką pewnością wyruszy w to miejsce  po Smoczy Mniszek. Któż zabroni Mirilli polecieć razem z nią?
- Pij, pij do dna. - Valka podała Astrid duży kubek z ziołową herbatą. Dziewczyna owinęła się mocniej grubą pierzyną i pochwyciła w dłonie gorące naczynie. Podciągając nosem upiła łyk herbatki. - dzisiaj polecimy do Sanktuarium, bo inaczej ciężko będzie z twoim zdrowiem. 
Ta w odpowiedzi kiwnęła tylko głową. 
- Miris, lecisz ze mną? - kobieta uśmiechnęła się do brunetki przyjaźnie.
- Oczywiście! - ta odwzajemniła uśmiech, zadowolona ze swych sprawdzonych przewidywań - nigdy tam nie byłam. 
- Polecimy za chwilkę. Ty leż i się wygrzewaj. Nigdzie nie wychodź! - Valka zagroziła jej palcem, śmiejąc się serdecznie - nie będziemy tam dłużej niż godzinkę.
- A ... kto się mną zajmie? - spytała niepewnie Astrid zachrypniętym głosem. 
- Czkawka. - odpowiedziała kobieta tonem, jakby to było oczywiste. - a któż inny?
- Czkawka. - powtórzyła cicho Astrid przekornym tonem. 
Cudownie. 
- No, to idziemy. - kobieta wzięła swój hełm oraz torbę.
Razem w Mirillą wyszły z domu. 
Wskoczyły na swe smoki i wybiły się wysoko w powietrze. Minęła chwila, zanim ich oczom ukazała się ogromna, lodowa góra. Skręciły w szczelinę pomiędzy lód i wylądowały.
Zsiadły ze smoków w całkiem ciemnej jaskini. Valka złapała Miris za rękę i poprowadziła korytarzem z którego biło słabe światło. Wspięły się po uszlifowanych skałach, aż w końcu ukazał się niesamowity widok. Smocze Sanktuarium było niczym całkiem inna, odmienna kraina. Jak podziemny świat, gdzie nikt nie ma dostępu. 
- Tu jest... cudownie... - rzekła cicho Miris, szczerze oczarowana pięknem miejsca. 
- Nieprawdaż? - Valka uśmiechnęła się pod nosem - przesiaduję tu ponad 20 lat, a nadal mam wrażenie, jakbym oglądała to wszystko pierwszy raz... Chodź, poszukamy Smoczego Mniszka.
Dziewczyna jakby wyrwana z transu wróciła na ziemię, podążając za nią. Przeszły w dół urwiska, po drodze podziwiając piękny wodospad. 
- Są... - Valka schyliła się, urywając kilka niepozornie wyglądających listków - zbiorę trochę więcej, na zapas.
- Mogę o coś spytać? - Miris sprytnie przeszła do sprawy, która była głównym celem jej przybycia.
- Tak? - powiedziała kobieta życzliwie, podnosząc na nią głowę  - słucham.
- Gdzie mogę pooglądać smocze jajka? - rzekła, starając się, by nie sprawiała wrażenia speszonej. Dodała łagodząco z nieśmiałym uśmiechem - zawsze mnie to interesowało...
- Wylęgarnia? Idź cały czas prosto, aż trafisz do dużej, zaciemnionej jaskini. - odparła i wróciła do zrywania listków - tylko wracaj zaraz, nie będziemy tu tak długo siedzieć.
Mirilla szybko ruszyła we wskazanym kierunku, zabierając ze sobą torbę.
Błądząc wzrokiem po nieznanych jej roślinach doszła do dużego otworu w skale. Postawiła kilka kroków w przód i zajrzała do środka.
Nie mogła uwierzyć oczom, widząc taką ilość jajek. Na Odyna, gdyby Morgun to zobaczył!
Pośpiesznie zaczęła przeczesywać wszystkie zakamarki wzrokiem, szukając beżowych jaj w ciemnopomarańczowe plamy.
Są!
Dziewczyna podbiegła szybko do owego miejsca i przykucnęła. Przyglądnęła się jajkom i doszła do pozytywnego odkrycia, że są one dość małe. Na oko, wielkości czterech pięści. 
Mirilla zawachała się.
Ostrożnie sięgnęła po dwa z nich i z satysfakcją wcisnęła do swej skórzanej torby.

***

Astrid odłożyła kubek na drewniany stoliczek stojący obok łoża i osunęła się lekko do poziomej pozycji. Powieki same się jej zamykały. Na siłę starała się nie zasnąć, ale nie dała rady postawić się naturze. Chcąc nie chcąc wpadła w przyjemną drzemkę. 
Drzwi od sypialni lekko się uchyliły i do pokoju wszedł Czkawka. Astrid, całkiem nieświadoma wizyty, spała już w najlepsze. Chłopak cicho, by jej nie zbudzić, przysunął krzesło do łóżka i usiadł, składając głowę na oparte o kolana ramiona. 
Przyglądał się tylko jej złotym kosmykom, opadającym na zamknięte powieki i twarz o anielskim wyrazie. Tak wiele mu się teraz mąciło w sercu. Ileż by dał, by móc znowu ucałować jej  malinowe wargi, ujrzeć ciepły uśmiech. 
Siedział w bezruchu i patrzył na wybrankę swego serca. W tej sytuacji tylko tyle mu wystarczyło. Nie wiedział, ile spędził na to czasu. 
- Jesteśmy! - Czkawka usłyszał stłumiony okrzyk swej matki i tym samym wyrwał się ze spokojnej atmosfery. Astrid otworzyła oczy i jej błękitne oczy napotkały na przepełniony miłością i smutkiem wzrok. Chłopak szybko odwrócił głowę, gdy do pokoju weszła Valka oraz Miris. 

___________________________________________________________________________

Tutaj chciałam tylko zaczerpnąć informację, czy wszyscy wiedzą jak wygląda Smocze Sanktuarium? 
Pytam na wszelki wypadek, bo nie jestem pewna, czy wszyscy oglądali "Jak wytresować smoka 2" Jeśli ktoś nie wie, będę taka miła i pokażę wam. c:
A co do rozdzialiku... mam nadzieję, że jako tako wyszedł <:

Enjoy!
~Szczerbata




5 komentarzy:

  1. Super rozdział. Mam nadzieję, że jaja, które wzięła Mirilla okażą się innymi ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. super nie mogę się doczekać następnego rozdziału masz super talent ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolejny niesamowity rozdział w twoim wykonaniu, tylko pogratulować :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham Smocze Sanktuarium <3 To cudowne miejsce, choć pewnie ciut przytłaczające po śmierci wielkiego Oszołomostracha :< Ale, ale.
    Rozdziała ciekawy, Astrid i Czkawka spędzili ze sobą trochę czasu, choć dziewczyna była tego nieświadoma xD No i ta przebiegła dziewucha, co ich skłóciła, zdobyła jaja! Mamuniu. Ciekawam do czego potrzebne one Morgunowi.
    pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń

Czytasz = Komentujesz = Motywujesz! :}