sobota, 30 sierpnia 2014

Rozdział siódmy - "Taki mamy zwyczaj."

Ktoś zapukał. Głośno i natarczywie. Tak, że można było to usłyszeć z góry.
Chcąc nie chcąc, Czkawka otworzył ociężale oczy, wyrwany z niespokojnego snu. Może i lepiej, miał dość wiecznego, pełnego żalu błękitnego spojrzenia, które męczyło go przez całą noc.
Która godzina?
Chłopak wstał z łóżka i szybko zbiegł po schodach, obsypując Szczerbatka leżącego pod nimi kupą kurzu. Smok obrócił się sennie na drugi bok, prychając nosem. Spał w najlepsze.
Czkawka pośpiesznie otworzył ciężkie drzwi. Zimny podmuch owiał mu ciało, gdy zorientował się, że stoi w samych gatkach. Zawstydzony podniósł wzrok. Kiedy jego spojrzenie natrafiło na wątłą brunetkę,  poczuł niepohamowaną pokusę zatrzaśnięcia drzwi.
- Czkawka... - Mirilla szybko oparła rękę na żelaznej klamce, jakby czytała mu w myślach. - przepraszam za wczoraj.
Chłopak spojrzał na nią zbulwersowanym spojrzeniem, ale w porę ugryzł się w język, bowiem dużo słów kłębiło mu się teraz w duszy.
- To nic, nic. - westchnął wymijająco, sprawiając wrażenie całkiem obojętnego. W istocie kipiał złością, w myślach bluzgając na dziewczynę. Ona jednak nadal kontynuowała.
- Ja wiem, że to było bardzo, ale bardzo dziwne. - powiedziała, spoglądając na niego speszona - ale widzisz... Ja ci to wytłumaczę.
- No więc, słucham. - powiedział, z nutką irytacji w głosie - tylko się pośpiesz, bo jest mi trochę zimno.
Mirlla uśmiechnęła się lekko w rozbawieniu, ale napotykając jego oschłe spojrzenie szybko wróciła do skruszonej postawy.
- U nas, tak zawsze kończy się ten taniec. To jest taki obyczaj.- wyjaśniła na jednym wdechu. Kłamstwo poszło jej gładko. Sama doskonale wiedziała, że zrobiła to specjalnie. Dorzuciła pokornie - ja naprawdę bardzo przepraszam. Po prostu się przyzwyczaiłam...
- Dobrze, rozumiem. To wszystko? - powiedział Czkawka bardziej już opanowanym tonem, siląc się na lekkie skrzywienie warg, które miało wyrażać uśmiech.
- Em... tak. - odparła, wbijając wzrok w podłogę - to więcej się nie powtórzy.
- Co?! - chłopak momentalnie podniósł głos, wyprowadzony ze swej stoickiej jak dotąd cierpliwości - to się więcej nie powtórzy?!
- No... - zająkała się niepewnie Mirilla, przygotowując się na falę niemiłych słów.
- Przyjeżdżasz na naszą wyspę, całkiem nie wiadomo skąd. Znam cię zaledwie kilka dni. A tu nagle na zabawie mnie całkiem z zaskoczenia całujesz! - Czkawka machnął ręką, ogarnięty lekkim szałem - U nas to niestety nie jest na porządku dziennym... wiesz, co pomyślała sobie Astrid?!
Dziewczyna spojrzała na niego swym skruszonym spojrzeniem, dając do zrozumienia, że jest jej niezmiernie przykro.
- Ja już pójdę. - powiedziała cicho i nie czekając na odpowiedź obróciła się szybko i odeszła w swoją stronę.
Czkawka zamachnął się zrezygnowany i zatrzasnął drzwi, których uderzenie wprawiło w wibracje znaczną część przedsionka. Westchnął głęboko i skierował się w stronę kuchni. Miris na tyle go rozbudziła, że chęć wrócenia do łóżka szybko mu minęła.

***

Astrid siedziała pod drzewem, dłubiąc nożem w kawałku spróchniałego drewna. Wichura natomiast, całkiem nieświadoma stanu emocjonalnego swej właścicielki, deptała robaki z pełnymi euforii porykiwaniami. 
Dziewczyna rzucała kątem oka na swojego smoka, który był dzisiaj chyba jedynym powodem do uśmiechu. 
Chcąc nie chcąc, jej myśli cały czas wirowały wokół wczorajszego wieczoru. 
Może dlatego dzisiejszy dzień przeznaczyła na samotny pobyt w miejscu, gdzie nikt jej nie znajdzie?
Już nie płakała, a czuła tylko beznadziejną pustkę w sercu. Łzy przeszły szybciej, niż się spodziewała.
- Chodź Wichurka, przejdziemy się. - Astrid odrzuciła próchno w kępę krzaków i wstała szybkim ruchem. Rozglądnęła się wokół i przyłożyła palec do skroni - o, pójdziemy na wybrzeże. 
Dziewczyna przeskoczyła przez zwalony konar i powolnym krokiem ruszyła w dół zbocza. Już po chwili jej oczom ukazał się piękny widok morza usianego pojedynczymi skałami. Usiadła wraz ze smokiem na dużym głazie, błądząc wzrokiem po bezkresnym krajobrazie zatopionym z mgle.
- Ładnie tu, co? - rzekła do Wichury, gładząc jej szorstką skórę na nosie dłonią - dobrze, że tylko my wiemy o tej wyspie.
Astrid westchnęła głęboko, wpatrując się przed siebie. Wytężyła wzrok, gdy zza mgły wyłoniło się kilka niezidentyfikowanych obiektów.
Statki? 
Były na tyle blisko, by można było rozpoznać wyszytego smoka przebitego mieczem na żaglach.
- Morgun? - szepnęła sama do siebie dziewczyna - czego on tu szuka?

***

Wiem, że jesteś na mnie wściekła, ale mimo tego nie przerywaj czytania. Rano, gdy przyszedłem, nie było Cię w domu, więc piszę. Gdybyś wróciła i przypadkiem mnie szukała, będę na Smoczej Arenie. Może to zabrzmieć trochę dziwnie, ale Miris poprosiła mnie, bym nauczył ją latać na smokach. Zgodziłem się, a co najlepsze, wpadliśmy na pomysł, by odnowić Smoczą Akademię. Co ty na to? 
Miris wszystko mi wytłumaczyła w sprawie wczorajszego wieczoru. Ale ja wyjaśnię Ci to potem, to nie jest sprawa na list. Czekam na Ciebie na Arenie, a jeśli nie, to przyjdź do mnie późnym wieczorem.

Czkawka

Jego podpis wywołał na twarzy Astrid mimowolny uśmiech. Pochwyciła zwitek papieru w palce.
No tak, teraz dopiero zrozumiała co oznacza mieć mieszane uczucia.
Zaślepiona w swej zaciętości obojętnie rzuciła kartkę na stoliczek. Ani jej się myślało iść na Arenę i przyglądać się, jak Miris bajeruje go swoimi słodkimi oczkami, zachowuje się jak zagubiona i nieśmiała, wzbudzając u niego opiekuńczość.
Astrid żywiła nadzieję, że po wczorajszym zdarzeniu Czkawka choć trochę się od niej odsunie, a tu wręcz przeciwnie - uczy latać ją na smokach!
To wszystko nie miało dla niej największego sensu i wzbudzało sprzeczność z jej rozumowaniem. Ugodzona tym wszystkim zacisnęła pięści i pomaszerowała do kuchni w celu zaparzenia sobie ziółek. Na uspokojenie. 


________________________________________________________________________

No, więc w końcu mamy ten siódmy rozdział! ;____;
Wybaczcie mi, że musieliście długo czekać - przez dwa dni nie mogłam się zebrać i ciągle coś mnie od pisania odrywało. :c Wiem, że jest on krótki, ale miał właściwie stanowić łącznik między szóstym a ósmym i stanowić małe wyjaśnienie,  więc obiecuję, że kolejny będzie bardziej ciekawszy. W rekompensacie postaram się napisać jeszcze dzisiaj ósemkę, jeśli czas i natchnienie mi na to pozwolą C:
A tym czasem pozdrawiam i życzę miłego popołudnia ^^

Enjoy!
~Szczerbata

9 komentarzy:

  1. Uhuhu, genialne ale faktycznie masz rację, jest za krótki i trzeba napisać ten ósmy koniecznie dzisiaj xD (Olga terrorysta)

    OdpowiedzUsuń
  2. Napisz jeszcze dzisiaj ósmy!

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny, ale nie rozumiem skoro Czkawka i tak się zdenerwował na Miris, a potem tylko trochę złagodniał to czemu uczy ją latać na smokach? 0,0
    Napisz dzisiaj ósmy - błagam!! :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No bo Czkawka to *chyba* spokojna postać, a wtedy mu się tag wyrwało. xD Nie ma zwyczaju się obrażać i długo rozpamiętywać , a jeszcze zważając na fakt, że jest wodzem i musi służyć swojemu ludowi. xD

      Usuń
    2. W sumie... Jakbym była na jego miejscu nie ufałabym tak łatwo nieznajomym... xD

      Usuń
  4. niezłe wytłmaczenie a ja myślałam że z innych powodów ona go pocałowała po tańcu no chyba wiesz o co mi chodzi nie mogę się doczekać rozdziału ósmego mam nadzieję że jeszcze dzisiaj przed północą zdążysz xD życzę weny i z niecierpliwością czekam na nasstęony rozdział

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział! Kocham tego bloga mimo to, że czytam go od wczoraj xd

    OdpowiedzUsuń
  6. Sorki że tak późno czytam rozdział, ale jest genialny <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Biedna Astrid... Trochę zadziwiła mnie zmienność Czkawki. Jak mógł tak po prostu uwierzyć tej Miris? To aż przykre, no ale cóż. Czkawka to Czkawka, zawsze będzie naiwny mimo swej niesamowitości :)
    Rozdział całkiem ciekawy, choć z rodzaju tych "o emocjach". Takie też są potrzebne x3 Ciekawe, ciekawe ;)

    OdpowiedzUsuń

Czytasz = Komentujesz = Motywujesz! :}