Astrid przewracała w palcach mały nóż, obserwując jak Czkawka starannie
pisze coś w notatniku. Wyglądał naprawdę na bardzo skupionego,a ona starała się
domyślić co właściwie jest tego powodem.
Sama wróciła myślami do kilku ostatnich dni. Rzeczywiście, było nad czym
się zastanawiać. Wyprawa na wyspę Śliskokrzaków i Nocna Furia, potem przyjazd
tej całej Mirilli. Dziwne zdanie w księdze, ta kropelka krwii i oberwany róg
kartki.
To wszystko naprawdę brzmiało z lekka tajemniczo i dawało dużo do myślenia.
Każdy dociekliwy, a Astrid właśnie do nich należała, powinien porządnie
przyjrzeć się tej całej sprawie.
Przeczucie męczyło ją silniej niż zwykle, że to musi coś znaczyć.
- Dzisiaj też polecimy na tą wyspę . - Czkawka zamknął notes i wstał od
stołu - zgoda?
Na te słowa dziewczyna od razu się ożywiła.
- Jest jeszcze wcześnie, ale skoro nalegasz... - powiedziała z udawaną
obojętnością, uśmiechając się pod nosem - myślę, że zanim polecimy, powinniśmy
zaglądnąć do twierdzy zbrojnej. Nie wiemy co to za smok, lepiej się nie
narażać. - powiedziała płynnie tonem dyplomaty z rozbawieniem przyglądając się
minie Czkawki.Ten pokręcił tylko głową ze śmiechem.
- Wiem co robię, nie będziemy żadnego smoka traktować toporami. - odparł,
spoglądając na nią pewnie. - ale to całkiem niegłupi pomysł. Oprócz naszej
potencjalnej Nocnej Furii możemy spotkać inne, niekoniecznie przyjazne
istoty...
Astrid uśmiechnęła się rozbawiona, nakładając futro na ramiona. Na dworze
nie było już wcale tak ciepło, jak przed kilkoma tygodniami. Nadchodziła
jesień, więc pogoda lubiła płatać figle.
Wyszli z domu, trzymając się pod ręce. Smoki za nimi.
- Idź do zbrojni, ja zaglądnę jeszcze do mamy. - Czkawka rzucił szybko i
skręcił w uliczkę. Dziewczyna sama przeszła kilka kroków. Uchyliła drzwi i
weszła do środka , gdzie ktoś już wyraźnie był.
- O, Astrid, Astrid! - od razu poznała głos Śledzika - Szukałem cię
wszędzie. Gdzie się wybierasz?
Obróciła się szybko w jego stronę, trzepocząc rzęsami.
- Ja... - zająkała się, tonem przesadnie miłym - to znaczy... lecę na
przejażdżkę z Wichurą... i z Czkawką.
Uśmiechnęła się, lekko zażenowana tym głupim tłumaczeniem. Nie lubiła
kłamać, no ale sprawa była przecież wyższej wagi.
Śledzik zmarszczył czoło. Domyślił się, że dziewczyna nie do końca chce mu
powiedzieć, jakie ma właściwie plany. Spojrzał na nią wymownie, dając do
zrozumienia, że nie tak szybko da się spławić.
- Lecę z Czkawką na wyspę Śliskokrzaków. - westchnęła zrezygnowana,
chwytając topór za uchwyt i mocując go sobie na pasku przewieszonym na krzyż
przez plecy.
- O,o! - chłopak rozpromienił się - a mogę lecieć z wami?
Świetnie, jeszcze tego brakowało.
- Wiesz... tak jakby... Nie. - odpowiedziała znudzonym tonem. - mamy kilka
spraw ...
- Bardzo ci dziękuję za uprzejmość! - rzekł z przekąsem Śledzik, obrócił
się na pięcie i wyszedł z pomieszczenia, trzaskając potężnymi drzwiami. -
Chodź, Sztusia...
Astrid westchnęła tylko.
Oczywiście, że by się zgodziła. Gdyby nie feralny fakt, że na wyspie
znajduje się niezidentyfikowana Nocna Furia. Z jednej strony Śledzik był
naprawdę osobą godną zaufania, ale przecież tajemnica to tajemnica.
Nie mogła złamać słowa danego Czkawce.
Dziewczyna obróciła się z rezygnacją i również wyszła ze zbrojni. Omal nie
zderzyła się z Czkawką, gdy znalazła się już na zewnątrz.
- Masz. - wcisnęła mu do ręki rękojeść ciężkiego miecza - tak na wszelki
wypadek.
- Mam swój... przecież nie będziemy walczyć z tym smokiem, Astrid...
- Ale nie wiemy, czy może spotka nas coś jeszcze oprócz tej nieszczęsnej
Nocnej Furii... - przerwała mu groźnie.
- Nieszczęsnej? - zarechotał - ostatnio jeszcze się tak ekscytowałaś!
- Och, nieważne! - machnęła ręką, przemilczając fakt swojej wcześniejszej
fascynacji - to co, ulatniamy się?
Chłopak kiwnął głową. Wsiedli na smoki i wzbili się wysoko w niebo.
Lecieli spokojnie, wolno ponad chmurami, każdy zatopiony w swoich myślach.
Tylko Czkawka co chwilę wzdychał, albo mamrotał coś pod nosem, jak to było w
jego zwyczaju.
Nagle z oddali dało się słyszeć jakąś rozmowę. Wyraźnie były to dwie
osoby.
- Mówiłam ci, że to nie jest dobry pomysł! Wcześniej czy później nas
wyczają!
- Wyczają, kogo wyczają? Chyba ciebie, jak będziesz dalej tak głośno gadać,
siostruniu!
- Tylko nie mów do mnie siostruniu, bo zraz tą twoją gębę Wym tak ci
przysmaży, że będziesz wyglądał jak...
Zza chmury wyłonił się Zębiróg Zamkogłowy, a nim, nie kto inny jak Mieczyk
i Szpadka.
Cała czwórka zamarła w głuchym milczeniu, przypatrując się sobie nawzajem.
- Czkawuś... - zaczęła milutko Szpadka - cóż za przypadek!
- Głupia... - wtrącił się szybko Mieczyk - przecież to było zaplanowane!
Mieliśmy ich śledzić!
Astrid i Czkawka wymielili między sobą rozbawione spojrzenia.
- Co wy tu robicie? - spytała Astrid, hamując lekko Wichurę.
- My... ten, pomyśleliśmy sobie, że polecimy sobie na przejażdżkę no i
lecimy lecimy, a tu nagle wy! - odparła pośpiesznie Szpadka, uśmiechając się
szeroko.
- Nie, nie, nie. - Mieczyk wykręcił głowę Jota w lewo i zbliżył się do
siostry - słyszeliśmy od Śledzika, że lecicie na tą wyspę, tych...
Śluzokrzyków...
- Śliskokrzaków. - poprawił go Czkawka.
- Nie ważne... - machnął ręką Mieczyk - niech będzie tych Śliskokrzaków. No
i usłyszeliśmy to od Śledzika...
- Zaraz. Od Śledzika? - Czkawka ponownie wtrącił się, tym razem ze
zdziwieniem.
- Na Odyna, nie przerywaj mi, gdy mówię! - zirytował się Mieczyk -
Usłyszeliśmy i postanowiliśmy, że za wami polecimy. Skoro Śledzikowi
odmówiliście, więc oczywiste było, że nam tym bardziej. No to wzięliśmy i
polecieliśmy.
- Od kiedy ty umiesz tak logicznie myśleć? - wtrąciła się z pogardą
Szpadka.
- Od zawsze, moja droga. Ty nie widzisz mojego cudownego potencjału! -
odpowiedział z wyższością.
- Ta, jasne. Potencjału. Ma gościu poczucie humoru, co nie? - zarechotała,
zwracając się do pozostałych.
- Z wielką pewnością. - westchnął z politowaniem Czkawka.
Zrozumiał, że czy chce, czy nie, najbliższe kilka godzin będzie musiał
spędzić z tą przemiłą parą bliźniaków. Zastanawiał się tylko, jak wytłumaczy
Nocną Furię, którą zapewne niedługo spotkają.
***
- Szkoda, że tak szybko się ulotnił... - westchnął
Czkawka, przeczesując wilgotną, brązową czuprynę - nie zdążyłem go nawet
narysować. Bylibyśmy o jeden gatunek smoka w przód!
- Po co my tu przyszliśmy? Miało być fajnie! - Szpadka wykręciła swoje dwa
warkocze, z których woda polała się jak z wiadra.
- A tymczasem opluł nas jakiś głupi smok i jesteśmy cali mokrzy! - warknął
Mieczyk.
Czkawka przystanął w nasłuchiwaniu. Z oddali dało się słyszeć dziwne
dźwięki.
- Wcale nie był głupi, po prostu go zdenerwowaliśmy. - odparła z przekąsem
Szpadka.
- Ta, zdenerwowaliśmy. Jakbym ja pluł wodą za każdym razem, gdy mnie
wkurzasz, zarosłabyś glonami! -zarechotał głośno.
- Mieczyk, Szpadka, zamknijcie się! - rzucił do nich Czkawka ze
zirytowaniem.
Bliźniaki spojrzały na niego tępo.
- Co jest? - powiedziała cicho Astrid z zatroskanym wyrazem twarzy. Czkawka
rzadko używał takiej metody do uciszania, coś wyraźnie było na rzeczy.
- Chodźcie za mną. A smoki niech zostaną. - chłopak chwycił ją za dłoń i
poprowadził kawałek przez zarośla. Przykucnęli przy dużym głazie.
- A wy, a ni słowa. - szepnął groźnie do bliźniaków i wytężył wzrok.
Przeszył spojrzeniem warstwę krzaków, gdzie znalazł idealną dziurkę do
wyglądnięcia, co się dzieje po drugiej stronie. Podszedł bliżej i w niedużej
odległości dostrzegł znajomego smoka.
- Jest nasz skarb… - szepnął i przyciągnął do siebie Astrid. Dziewczyna
spojrzała przez prześwit i uśmiechnęła się szeroko.
- Chodźcie, podejdziemy bliżej. – Czkawka wstał z miejsca i przedarł się
przez krzaki. Za nim wygramoliła się pozostała trójka.
- Na Odyna! –Szpadka zatkała dłonią usta, cofając się kilka kroków.
- O jacie! – szepnął z niedowierzaniem Mieczyk – Nocna Furia?
- Zgadza się kolego, Nocna Furia. – przytaknął Czkawka z zadowoleniem.
Zwierzę ostrożnie nastawiło uszy, skupiając się na grupce. Źrenice momentalnie zrobiły mu się wąskie. To na oko Czkawki nie wyglądało zbyt dobrze. Podszedł bliżej, pozostałym dając znak, by się cofnęli.
- Hej, hej... spokojnie. Spokojnie... - przemówił głosem przepełnionym spokojem i zarazem czułością. Wyciągnął rękę w jego stronę.
Tak oto Smoczy Władca zdobywa zaufanie tych pięknych istot.
Smok odsunął się lekko od niego obnażając kły. Nie był skory do współpracy. Uspokoił się lekko, gdy Czkawka cofnął się, jednak nadal zachowywał gotowość.
Nagle coś zaszeleściło w krzakach naprzeciwko. Najpierw zaczęły uginać się gałęzie, poruszane niewiadomą siłą. Na ziemi powstawały odbicia smoczych łap, gdy z gęstwiny wyłoniły się Zmiennoskrzydłe, otaczając Nocną Furię. Czerwone smoki krążyły wokół niego, co chwila warcząc i potrząsając głowami, gotując się do walki. Smok z głośnym rykiem miotał się w środku, zaciskając pazury w ziemi. Wziął charakterystyczny wdech, gdy w jego pysku zaczęła tworzyć się błękitna kula.
Czkawka patrzył na to wszystko w transie. Za bardzo oszołomiony był tym wszystkim, oszołomiony tak bardzo, że zapomniał o strachu i śmiertelnym niebezpieczeństwie.
- Czkawka! - Astrid w panice skoczyła ku niemu. Złapała za ramiona i pociągnęła mocno w swoją stronę.
Nocna Furia splunęła błyskawicą, która rozniosła się wokół niej. Ogłuszający huk i ogromna fala uderzeniowa odrzuciła wszystkich w tył.
Astrid obiła się razem z Czkawką w wielki głaz.
Otworzyła oczy, otrzepując się z pyłu, ale smoka już nie było. Zmiennoskrzydłe czmychnęły w las, maskując się. Nastała cisza.
Zza głazu wyłoniły się przerażone twarze Mieczyka i Szpadki.
- Wszystko w porządku? - szepnęła Astrid drżącym głosem do bliźniaków. Kiwnęli szybko głowami.
Czkawka!
Dziewczyna obróciła się wokół siebie i dostrzegła Czkawkę, siedzącego z przymkniętymi oczami pod kamieniem.
Podeszła do niego szybko.
- Czkawka! - potrząsnęła jego ramię.
Otworzył oczy.
- Co... - szepnął, uśmiechając się słabo - żyję.
- Wiedzę, że żyjesz! - sapnęła zirytowana, ale zaraz dotarło do niej, jakie obydwoje mieli szczęście. Moc Nocnej Furii zapewne zabiła by ich wszystkich czworo, by trafiła akurat właśnie w nich.
Astrid objęła go mocno.
- Nie rób mi tak więcej. - wtuliła głowę w jego ramię.
______________________________________________________________________
Dam dam dam... zakończenie z lekką akcją, ale wszyscy żyją! :3
Enjoy!
~Szczerbata
Fajnie ci wyszedł ten rozdział ^^ I nie mów, że kiepski :D
OdpowiedzUsuńMoi ukochani bliźniacy <3
Idę czytać dalej :>
Pzdr~
DDDD: Zakończyć w takim momencie, wstydź się!! (mówi to Olga wiedząc, że może w każdej sekundzie przeczytać kolejne, 2 rozdziały)
OdpowiedzUsuńZakończyć w takim momencie? xd
OdpowiedzUsuńZostało mi jeszcze 17 rozdziałów do przeczytania. :]
OdpowiedzUsuńNieźle. Matulululu... Sporo się działo, a Mieczyk i Szpadka są debeściaki x3 A najważniejsze, że jest jakaś druga Nocna Furia! Jejciuniu!
OdpowiedzUsuńBliźniaki jak zwykle rozwalające... Na koniec wstrzymałam oddech, ale potem było już dobrze. Przecież nie uśmierciłabyś Czkawki w 4 rozdziale nie? :)
OdpowiedzUsuń