czwartek, 21 sierpnia 2014

Rozdział drugi - "Kolejny Szczerbatek?"

Przedzierali się przez las, który sprawiał wrażenie, jakby nikt od wieków go nie naruszał. Zwisające bluszcze tylko uprzykrzały wędrówkę po mokrej ściółce. Pachniało całkiem przyjemnie, ale światła było tu znacznie za mało. 
- Nic nie widzę. - syknęła Astrid, potykając się o zwalony konar pokryty mchem. Wichura i Szczerbatek błądzili z tyłu przez gąszcz, robiąc przy tym niesamowity hałas. - Wichurka, chodź tu.
Smoczyca niezdarnie przedarła się przez krzaki, popychając swojego szczerbatego kolegę po drodze i zagrodziła drogę swej właścicielce.
- Daj no troszkę światła... - dziewczyna położyła dłoń na nozdrzach Wichury, gdy w jej paszczy zapłonął żywy ogień. Pomarańczowa łuna rozświetliła najbliższą przestrzeń wokół nich.
- Od razu lepiej. - mruknął Czkawka rozglądając się uważniej wokół.
Przeszli jeszcze kawałek, walcząc z zielskiem oplatającym nogi i ujrzeli przed sobą bardziej rzadki już las.
Astrid przystanęła, błądząc wzrokiem po niskich zaroślach. Pod jednym z niższych drzew ujrzała charakterystyczną roślinę. Nie wiele więcej myśląc podbiegła do niej i przyjrzała się dokładniej.
To orchidea!
Delikatna łodyżka i piękne fioletowe kwiatuszki, aż niemiło było odrywać od niej wzrok. 
Niestety nie dojrzała już małych, puchatych włosków pod dużymi liśćmi. Pochwyciła roślinę w dłoń i od razu poczuła piekący ból w koniuszkach palców.
- Ałć! - krzyknęła i odskoczyła w tył. - co do...
Złapała się za dłoń, która zaczęła pulsować nieprzyjemnym pieczeniem.
- Astrid! - dziewczyna odwróciła się na głos towarzysza ze skrzywioną z bólu miną - zostaw to!
- Co... - wymamrotała i osunęła się na ściółkę, kurczowo ściskając się za palce.
Czkawka podbiegł bliżej.
- Pokaż... - nie czekając na odpowiedź pochwycił prawą dłoń Astrid. Małe czerwone plamki zdążyły już wyskoczyć. Westchnął - masz szczęście...
- C-co? - podniosła brwi w zdziwieniu.
- Dobrze, że nie chwyciłaś za listek.
- Ale ta orchidea...
- To nie była orchidea. - przerwał jej szybko chłopak - to Wilczy Zjadek. Niestety właśnie często z nią mylony. Ślina smoka i po sprawie!
- Wszystko jedno! - pokręciła szybko głową i wyrwała palce z jego dłoni. - błagam, zrób coś, bo zaraz nie wytrzymam!
Ależ to cholernie piecze!
- Szczerbatek, podejdź na chwilkę. - Czkawka zawołał smoka, który zaraz pojawił się u jego boku. 
Szczerbatek lekko przejechał wilgotnym językiem po dłoni Astrid, a ta od razu odetchnęła z ulgą. Ból stopniowo łagodniał, aż w końcu całkowicie opuścił biedną nieszczęśnice.
Że akurat ja musiałam na to trafić...
- Dobra, chodźmy, zanim się ściemni. Ale tym razem raczej uważaj. I zbieraj tylko prawdziwe orchidee... - zaśmiał się, kręcąc głową.
- Bardzo śmie...
Czkawka zatkał jej usta dłonią. Z całkiem niewiadomej przykucnął, ciągnąc ją za sobą.
- O co ci znowu chodzi?! - szepnęła z irytacją, mocno trzymana przez niego trzymana. Spojrzała przed siebie i zrozumiała co najmniej dziwne zachowanie chłopaka. 
Zmrużyła oczy, by lepiej widzieć. Za gąszczem drzew, w całkiem bliskiej odległości od nich, zobaczyła dość sporego, granatowego smoka. 
Zwierzę stało na baczność, z wysoko postawionymi uszami. Wyraźnie czegoś nasłuchiwało. Wystawiając lekko język, obnażało brak uzębienia. Cienkie, czarne źrenice przeszywały jadowite, żółto zielone oczy.
Czy się komu zdawało, czy nie, smok wyglądał całkiem jak drugi Szczerbatek.
- Przecież to... - szepnęła Astrid i nie dokończyła, gdy stworzenie zwróciło głowę w ich stronę.
Obydwoje zamarli w bezruchu i wstrzymali oddech. Astrid wbiła palce w ramię Czkawki, jakby chciała je zmiażdżyć. 
Smok po chwili nasłuchiwania, opuścił się na cztery i łapy i majestatycznym krokiem powędrował dalej.
Odczekali jeszcze chwilę, napinając wszystkie mięśnie, a potem odetchnęli, pozbywając się całej zawartości płuc.
- Czkawka! Przecież to była Nocna Furia! - Astrid wstała gwałtownie, układając wszystkie myśli krążące w głowie.
- To nie jest możliwe. Ani logiczne... - pokręcił tylko głową.
- Ale, ale przecież sam widziałeś! Na własne oczy! - zakrzyknęła żywo dziewczyna z wyraźnym podekscytowaniem.
- Nie ma drugiej Nocnej Furii, wiesz przecież o tym... - on dalej był cały czas przy swoim. Mimo tego, że sam był w osłupieniu, kurczowo trzymał się tej jednej myśli.
- Ja też nie wierzyłam własnym oczom, ale ... jest na to żywy dowód!
- Może się przewidzieliśmy... Ja też nie jestem pewien, ale na razie może zachowajmy dystans... - westchnął i jeszcze raz przywrócił do siebie krótko, ale skutecznie obraz smoka. - obiecuj mi, że nikomu nie powiesz.
- Ani słówka. - Astrid rzekła z nutką zdeterminowania w głosie. - wracajmy już lepiej, zanim zrobi się ciemno.

***

Statek bezwładnie dryfował po otwartym morzu. Całkiem oddalony od jakiejkolwiek cywilizacji. Żagle opuszczone, chowające wyszytego smoka przebitego mieczem, z hełmem na łbie.
- Siekiera, motyka, kula, proca... 
- Zamknij się już, ileż można słuchać! - Morgun ryknął przez ramię do podśpiewującego pod burtą żołnierza i zwrócił się do stojącej obok przedstawicielki płci pięknej - Pamiętasz o wszystkim? 
- Ta. - przytaknęła mu znudzonym tonem dziewczyna - nie jestem dzieckiem, nie musisz powtarzać mi wszystkiego po pięć razy.
- A jednak czasem mi się wydaje, że muszę! - zagrzmiał, uderzając ręką w drewnianą poręcz.
- Panie... - cienkim głosikiem, do rozmowy wtrącił się drobny żołnierz - nie chcę przeszkadzać, ale czasu jest coraz mniej.
- Tak więc, ruszaj już. - Morgun machnął ręką i dorzucił - widzimy się niebawem.
Mirilla przeszła przez pokład i wskoczyła do drewnianej szalupy, przycumowanej do statku. Skinęła głową w stronę mężczyzny. Odbiła się wiosłem od burty i wypłynęła w zamglone morze.


____________________________________________________________________



No, to jest w końcu drugi rozdział. Długo myślałam, zanim wpadłam na pomysł o czym będę pisać przez następne kilka rozdziałów. Ale w końcu, udało mi się to podczas długiej jazdy samochodem, gdy wracałam z gór! :)
Akcja się lekko rozkręciła, a że weny mi przybywa, trzeci rozdział powinien się pojawić za jeden dzień, może dwa. :3
Mam nadzieję, że się podoba i choć trochę wciąga! :)

Enjoy!
~Szczerbata





5 komentarzy:

  1. Dobry rozdział. Mi się podoba i zastanawiam się co się stanie ^^ Czekam z niecierpliwością na trzeci rozdział :3
    Pzdr~

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny rozdział <3 ;> Ide czytać dalej ;d

    OdpowiedzUsuń
  3. Zostawiam komentarz dopiero tu, ale wcześniejszy rozdział też przeczytałam ;)
    Piszesz fajnie, a opowiadanie wciąga. Zaintrygowały mnie te "bazgroły" w książce o Zębaczach w poprzednim rozdziale, a tu już kolejna zagadka! Druga Nocna Furia! Ja cię kręcę, ciekawie się zapowiada.
    Także do fabuły sie przyczepić nie mogę, bo jest świetna i pełno tu akcji. Jednak radziłabym Ci przed wstawieniem rozdziału przeczytać go kilka razy, bo zdarzają Ci się literówki. Więcej błędów nie wypatrzyłam, bo czasami jeszcze powtórzenia, ale z tym to i ja sama mam problem. Grunt, że historia wciąga ;>

    OdpowiedzUsuń
  4. Nihao!
    Co sie dzieje? Stawiam, ze nowa dziewczyna bedzie szpiegiem, tak? Dostanie sie do obozu, zeby.. nie wiem sama. Cos Ty wymyslila?
    I kolena Nocna Furia? Czy Szczerbatek bedzie mial ukochana? To bedzie smok Mirilli? Jezeli tak to super :D
    Tak napisany super, z harmonia. Cudownie sie czyta, wiec lece dalej.
    Pozdrawiam, puck

    OdpowiedzUsuń

Czytasz = Komentujesz = Motywujesz! :}