piątek, 14 listopada 2014

Rozdział dwudziesty trzeci - "Rozmowy"

Czkawka zapukał do drzwi. Zimne powietrze dawało się we znaki, a drzwi się nie otwierały. Zapukał więc raz jeszcze, mocniej, gdy ostry wiatr wpełzł mu pod futrzasty kaptur.
- Już, już idę! - z wnętrza dobiegł melodyjny, stłumiony głos. Astrid szybko wychyliła głowę Zza progu, wpuszczając go do środka.
- Co cię przygnało w taką zimnicę? - spytała, siadając przy stole - nie miałeś pomagać Pyskaczowi z kuźni?
- Miałem, ale ulotniłem się przedwcześnie.
- Bo...? - blondynka uniosła pytająco brwi.
- Sam mnie do tego zmusił. Nalegał, żebyśmy polecieli na wyspę Śliskokrzaków. - odpowiedział chłopak, siadając na przeciwko.
- Powiedziałeś mu? - dziewczyna poderwała na niego wzrok sponad kawałka pergaminu.
- Samo jakoś wyszło... - mruknął niemrawo.
Dziewczyna spojrzała na niego krzywo.
- No co? - obruszył się, nie do końca chętny wyznać, iż to on sprowadził rozmowę z Pyskaczem na te tory.
- Czkawka... - Astrid przechyliła głowę, patrząc na niego błagającym spojrzeniem.
- Eh, sam napomniałem o tym w rozmowie. - powiedział  ze zrezygnowaniem w głosie. - potrafisz z człowieka wyciągnąć wszystko. Czasami mam wrażenie, że lekko nadużywasz tej swojej siły woli. - powiedział z nutką rozbawienia w głosie
Ona pokręciła tylko głową z lekkim uśmiechem.
- Przeszkadzam ci? - spytał, dopiero teraz zauważając pożółkły pergamin leżący u jej dłoni.
- Nie.. Właściwie czytałam tylko list od Smoczej Federacji, z samego Rammardu. Otrzymali moje papiery, czekam tylko na zatwierdzenie. - odpowiedziała głosem tym razem przepełnionym dumą.
- No to gratuluję serdecznie. Nie codziennie otrzymuje się list od głównego przewodniczącego rady.  - odpowiedział, promieniąc się do blondynki.
Popatrzyła na niego badawczo.
- Co? - spytał niepewnie po chwili milczenia, podczas gdy dziewczyna nadal świdrowała go wzrokiem.
- Nic. - oderwała od niego wzrok, wstając od stołu.
Podchodząc do kredensu, chwyciła garnek i nalała do niego wody w celu zaparzenia ziół
- Polecisz ze mną na wyspę? - rzekł Czkawka do jej pleców.
- Jeśli ładnie poprosisz... - odpowiedziała, uśmiechając się do niego wdzięcznie przez ramię.
Chłopak jak na komendę wstał od stołu i podszedł do Astrid, chwytając ją za rękę. Obróciwszy ją ku sobie, objął w talii.
- Bardzo ładnie proszę. - Czkawka spojrzał na nią chytro. Ta już nabrała powietrza w płuca, ale zanim zdążyła wypowiedzieć jakiekolwiek słowa sprzeciwu, chłopak zatkał jej usta długim, soczystym buziakiem.

***

Gęsty zagajnik. Mimo słonecznej pogody, całkiem ciemny. Drzewa powalone, omszałe, grube konary sprawiały, że cały krajobraz nabierał tajemniczej atmosfery wiszącej w lekko zamglonym powietrzu.
Mirilla wpatrywała się niemo w twarz Morguna, jakby chciała wyczytać coś z jego umysłu.
- Nie podziękujesz mi? - wychrypiał z grymasem na pociętej bliznami twarzy,przerywając ciszę.
- Za co? - odpowiedziała  pytaniem na pytanie opryskliwie.
- Dagur jest zbyt dużym tchórzem, by wysłać Czkawce list.
- To ty to zrobiłeś? - rzekła tonem odkrywcy. Nie takiego obrotu sprawy się spodziewała. - skąd wiedziałeś?
- Mam swoje źródła - odpowiedział wymijająco.
- W takim razie dlaczego nie przylecieliście mi na ratunek tylko zrzuciliście robotę na Czkawkę? - spytała zgryźliwie.
- To by było zbyt ryzykowne. Wolałem nie rzucać się w ogień, a z Dagurem rozprawić przy innej okazji. - powiedział hardo, choć dla Miris była to kolejna nic nie znacząca wymówka. Zdążyła pogodzić się z prawdą, że Morgun ma ją w głębokim poważaniu.
- Po prostu powiedz, że ci się nie chciało. - mruknęła, spoglądając na niego ze znudzonym zrezygnowaniem.
- Po co mam sobie brudzić ręce krwią, skoro może to zrobić wódz Berk? - spytał z wyraźnym szyderstwem w głosie.
- No tak, po co. - powtórzyła po nim głucho i dodała po chwili namysłu - I właśnie dlatego nie możesz dojść do władzy. Nic ci się nie chce. Marnujesz okazje, które przelatują ci przed nosem, a gdy się budzisz, jest za późno. Nie będę się dziwiła, gdy twoje doskonałe plany ponownie nie wypalą. I znowu stoczysz się w dół i zaczniesz szukać kolejnego frajera jak ja. Mam nadzieję, że nie znajdziesz. I po tym wszystkim zrozumiesz swoje błędy, staniesz się nikim. Życzę ci tego z całego serca. Widzimy się niebawem, na razie.
Miris szybko czmychnęła wgłąb lasu, zanim Dagur pojął sens wszystkich słów wypowiedzianych w jego stronę.

__________________________________________________________________________

No cóż, rozdział długością nie grzeszy, ale wydaje mi się, że jest całkiem ok.
Głupi tytuł, bo w sumie nic innego nie pasowało. ;-;
Właśnie złapała mnie jesienna chandra... ech, ta ciemność za oknem o 17.00. |: 
Cóż, pokrzepiam się myślą, że za równy miesiąc moje urodzinki, a za 41 dni... święta! ^^

Enjoy!
~Szczerbatkowa

6 komentarzy:

  1. Jej! :3 Kolejny rozdzialik! ^^
    Super, już nie mogę się doczekać kolejnego. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytanie o takich miłych chwilach astrid i czkawkin podoba ni sie najbardziej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie postaram się wciskać tego więcej :}

      Usuń
  3. Aaaa <3
    Ja
    ce
    dalej.
    Zrozumiałaś? =^.^=

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział długością nie grzeszy? Jest długi, chociaż dla każdego twojego fana może być za krótki.. ale przynajmniej jest :3

    OdpowiedzUsuń
  5. On nie jest ok. On jest pikny. ;3
    W sensie rozdział, żeby nie było że mam tu jakieś wyznania czy coś. XD

    OdpowiedzUsuń

Czytasz = Komentujesz = Motywujesz! :}