środa, 8 października 2014

Rozdział siedemnasty - "Księżycowe wyznania"

Astrid pociągnęła mocno za przetarty sznur i wywlekła z wody małą sieć, która zdążyła się już zapełnić świeżymi rybkami.
Wichura z dzikim entuzjazmem podbiegła do swej właścicielki, machając skrzydłami.
- Łap! - dziewczyna rzuciła smoczycy dorodną rybę i przetarła ręce o spodnie. Usiadła pod drzewem, śmiejąc się pod nosem.
Chwyciła kilka ździebełek trawy i zaczęła mimowolnie pleść z nich cienki warkoczyk. Podniosła głowę na Wichurę, która była w trakcie pożerania ostatniej ryby z poplątanej sieci.
- I kto to będzie musiał odplątywać? ... Ja. - mruknęła sama do siebie, wzdychając.
Niebo przybrało pomarańczową barwę, przydałoby się już pomalutku zbierać. Ale do zmroku jeszcze kilka chwil.
Mimo, iż piękne zachody słońca były na Berk codziennym widowiskiem, Astrid za każdym razem nie żałowała czasu na podziwianie pięknych różowych i pomarańczowych smug widniejących na niebie.
- Chodź Wichurka, pójdziemy na klify. - dziewczyna przywołała smoczycę, wstając ociężale. Ruszyły spacerkiem wgłąb lasu, Astrid powoli i w zamyśleniu, Wichura z wesołymi popiskiwaniami i gonitwami za zającami. Ściemniło się już niemalże całkowicie, więc smoczyca dała odrobinę światła ze swej ognistej paszczy. Na życzenie właścicielki, rzecz jasna.
W końcu zza drzew wyłoniło się ciemnogranatowe morze. Dziewczyna powoli weszła pod górę i usiadła na wysuniętej skale z prześlicznym widokiem na czarną, połyskującą światłem wschodzącego księżyca wodę.
Oparła się wygodnie o drzewo, wystukując palcami na korze rytm znanego jej bardzo dobrze utworu, który stanowił obowiązkowy punkt programu każdej z zabaw w fortecy.
Zabawa w fortecy. Czy wszystko musi kojarzyć się z Czkawką?
Gdyby tak teraz zapomnieć o wszystkim i rzucić się w ukochane ramiona, pozostać w nich choć na jeden moment?
Wtedy byłoby za łatwo. Świat bez niezgody to nie świat.
Coś poruszyło się z tyłu.
Astrid obróciła się niespokojnie, przekonując siebie, iż to tylko wiatr.
Zza skał, jak gdyby nigdy nic, wyszedł Czkawka, otrzepując się z liści i gałązek.
Dziewczyna zacisnęła tylko wargi.
Czkawka usiadł obok niej z beztroskim wyrazem twarzy.
- Wiedziałem, że tu będziesz. - oznajmił z nutką entuzjazmu w głosie, próbując rozładować atmosferę.
Nie odpowiedziała, wpatrując się uparcie w srebrzystą tarczę księżyca.
- Jak twój egzamin? - spytał, siląc się na w miarę naturalny ton.
- Od kiedy cię to interesuje? - rzuciła ostro Astrid, spoglądając w jego stronę. - W dzień, gdy go miałam , bez słowa wyleciałeś z Berk. - warknęła, wbijając paznokcie w niczemu winną ziemię. 
Czkawka wziął głęboki wdech, czując, że rozmowa zaczyna się od tego samego tematu, wałkowanego już kilka razy.
- Znasz powód dla którego poleciałem. Ile razy zamierzasz mi to jeszcze wypominać? - mimo swych dobrych intencji, rzekł ostrożnym tonem.
- Nic ci nie wypominam. - Astrid znowu wbiła wzrok w nieprzeniknione, czarne głębiny.
- W takim razie może uczepisz się czegoś innego, niż Mirilli? Dobrze wiesz, że gdyby nie my, zginęłaby w lochch Dagura. - Czkawka starał się uciąć temat. Szczerze był już tym zmęczony.
- Oczywiście. Przecież panna Miris jest najważniejsza. - mruknęła, ledwo panując nad swą irytacją.
- Zrozum, że mam dość rozmów w kółko o tym samym.
- Mówię tylko, jak wygląda to z zewnątrz. I jak ja to czuję.
- Więc jaki jest cel w tym, że wciąż do tego wracasz? - Czkawka czuł, że napięcie rośnie w nim coraz bardziej.
- Bo jest mi z tym źle. A ty wciąż nie chcesz tego zrozumieć. - Astrid spojrzała na niego pełnym wyrzutów wzrokiem. 
- Przeszkadza ci to, że troszczę się o innych? 
Dziewczyna poderwała się do pionu, zaciskając pięści. 
- Przeszkadza mi to, że masz mnie gdzieś. - powiedziała, teraz już nie ze złością, lecz z bólem. - Nie masz dla mnie choć chwili. Od kiedy jest tu Miris, wszystko między nami zaczęło się walić, nie zauważyłeś tego? - Głos ugrzązł w gardle, a powieki znów napełniły się łzami. - obydwoje udajemy, że nic się nie dzieje. Tak naprawdę, codziennie myślę, że mogłoby być inaczej. Gram na pokaz, by nie było po mnie widać, że cierpię. A ty mimo tego wszystkiego dalej nic nie dostrzegasz. Jak mi na tobie zależy. - te ostatnie słowa niemal wyszeptała, płaczliwym tonem, oczekując jakiejkolwiek reakcji z jego strony na słowa, które tym razem wylały się prosto z jej kruchego serca. - Nie potrafię ci spokojnie spojrzeć w oczy po tym wszystkim, co się między nami stało. Gdy tylko cię widzę, walczę sama ze sobą, by rzucić ci się w ramiona...
- Więc dlaczego tego nie zrobisz? - Czkawka spojrzał jej głęboko w błękitne oczy, mimo panującego półmroku wokół.
Astrid, zaskoczona odpowiedzią, zastygła w bezruchu. Straciła wszelkie siły i wolę, by dalej cierpieć.
Wtuliła się szybko w jego tors, czując słone łezki na twarzy. Ten objął ją mocno ramieniem, jakby nigdy już nie miał puścić. 
Przyjemne ciepło znów rozeszło się po ciele. Położyła głowę na jego ramieniu wzdychając przez łzy głęboko. Czas się zatrzymał, świerszcze cykały w zaroślach. Księżyc dawał przyjemny, srebrzysty blask.
- Wiem, że czujesz  się odrzucona. Wiem, że jest ci trudno, tak jak i mi. Czasami przychodzę na treningi tylko po to, by spędzić z tobą czas. A gdy tylko oderwę się od zajęć, wciąż gdzieś jesteś w mojej głowie. Często mam ochotę mieć cię przy sobie, ale nie mogę. Ale chcę, byś wiedziała, że jesteś  dla mnie wyjątkowym i cennym skarbem, którego za nic w świecie nie mogę stracić. To ty się dla mnie liczysz na pierwszym miejscu. Mimo, iż cię kocham, nie zawsze mam szansę to okazazać... Wybaczysz mi to wszystko? 
Astrid w odpowiedzi oplotła jego szyję dłońmi, podciągając nosem.
Czkawka chwycił ją za brodę, podnosząc jej głowę. Pocałował dziewczynę długo i czule, odrabiając wszystkie te dni w których trwali w niezgodzie. Astrid wplotła palce w jego kasztanową czuprynę, czego już od tak dawna nie robiła.
- Kocham cię, nie zapominaj o tym. - szepnął jej do ucha, mocno obejmując.
- Będę pamiętać. - odrzekła niemal niesłyszalnie, zamykając oczy. 

________________________________________________________________________


Nie przesłodziłam? 
Aż sama się cieszę, że w końcu się pogodzili. ^^ Hiccstrid tak bardzo ^^
Gdy się to czyta, nie czuć tego napięcia. Jednak gdy to pisałam, działo się to wszystko jakoś o wiele wolniej... nie wyszło zbyt dobrze. :<
Wybaczcie mi za marną długość tego rozdziału, ale nie chciałam już nic innego wciskać, by 'zachować klimat'. :D W sumie nie jestem zadowolona z ilości linijek, ale cóż poradzić. :<
Przepraszam również za to, że tak długo czekaliście. Miałam niestety sporo nauki, zresztą, nadal mam. 
Co do tytułu.. eh, znowu nie miałam pomysłu. ;____:
Mam nadzieję, iż rozdzialik się podoba. Kolejny postaram się napisać jak najszybciej. :)

Enjoy!
~Szczerbata

9 komentarzy:

  1. Heh, nie obwiniamy (przynajmniej ja xd) Cię za to, że długo nie pisałaś. Raczej każdy z nas ma sporo nauki (ja również xd).
    Rozdział super i taki romanticooo <3 W końcu Astrid mu wszystko wyznała *szczęście tak bardzo* XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie przejmuj się, każdy na pewno zrozumie, że nie masz tyle czasu przez szkołę ;) Nie wiem czemu się czepiasz, że nie miałaś pomysłu na tytuł, mi się strasznie podoba zresztą jak cały rozdział ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. mmmm <3 dalej, dalej, dalej!!! ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. dobrze że sie pogodzili ale nadal coś nie do końca mi zachowanie czkawki podchodzi, nie pokazuje ze mu zalezy, ale no ja to ja nie przejmuj sie mna ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serio tak to wygląda?
      W sumie wydaje mi się, że zachowuje się okej, ale jeśli naprawdę wychodzi na to, że się nie stara... w następnych rozdziałach będzie bardziej 'zdeterminowany' i pokaże, że mu zależy. XD

      Usuń
  5. hej, od dłuższego czasu czytam twój blog. jest super!

    OdpowiedzUsuń
  6. Popłakałam sie jak czytam te wszystkie rozdziały to straszne sie wczówam w te wszystkie emocje :D pisz tak dalej :*

    OdpowiedzUsuń

Czytasz = Komentujesz = Motywujesz! :}