Astrid trzymała w dłoniach chropowaty, ciepły kubek wypełniony herbatą. Nie zwracała uwagi na hałas, przemykających ludzi i iskierki z ogniska. Uparcie wpatrując się w całkiem przypadkowy punkt na podłodze, skupiała się, by nie zasnąć przy stole.
Na dobrą sprawę była podirytowana, że nie mogła dziś wrócić do domu. Burze śnieżne konkretnie pokrzyżowały jej plany. Nawet nie ma jak wysłać listu, że będzie dopiero rano. Straszliwce mają grubą skórę, ale ta chroni je bardziej przed ogniem, niż przed mrozem.
To wszystko łagodziła jedynie myśl, że jej książka została wpisana na oficjalną listę ksiąg o zębaczach.
- Można się dosiąść? - z ponad jej głowy dobiegł uprzejmy, męski głos. Astrid podniosła obojętne spojrzenie na osobnika.
- Proszę - mruknęła beznamiętnie i ponownie wróciła wzrokiem do miejsca, na które patrzyła się przez ostatnie kilkanaście minut.
Miała już dość ludzi na dzisiaj. Kręcili się tylko wokół niej, gadali, całowali po rękach i rzucali sugestywne spojrzenia. Gdyby tylko miała pierścionek na serdecznym palcu, wszyscy by się zapewne odczepili. A tak? Owszem, każda kobieta lubi być komplementowana, ale dzisiejszy dzień wyczerpał limit słodkich słów na najbliższe dwa miesiące.
Właśnie, pierścionek. W głowie Astrid znów zagościła nieprzyjemna rozmowa z wczorajszego wieczoru. W tym momencie zastanawiała się, kto tym razem zawinił. Teraz stawiała siebie, bo przecież to ona z niczego, zaczęła sugerować podjęcie tematu zaręczyn. Było to całkiem spontaniczne, a wyszło jak wyszło. Nie od dziś wiadomo, że dbanie o zaręczyny to zadanie męskiej części związku, płeć piękna natomiast cierpliwie czeka.Tylko, że cierpliwość nie była najmocniejszą stroną Astrid
- Panna stąd? - zagadał ów typ, wybijając ją gwałtownie z rozmyślań.
- Na szczęście nie. - odpowiedziała sucho i po chwili spojrzała na niego dyskretnym, chytrym wzrokiem. Odrzucając na chwile swe moralne dylematy, dopiero teraz przyszło jej na myśl, że może wykorzystać przychylność młodzieńca do znalezienia odpowiedniego lokalu na przespanie nocy. Rzekła więc miękkim tonem, siląc się na uśmiech - zechce mi pan wyświadczyć małą przysługę?
- Oczywiście - ożywił się jeszcze bardziej, a jego uśmiech dwukrotnie zwiększył swą szerokość - w czym mogę służyć?
- Wie pan, gdzie mogę przenocować? - odparła na pytanie pytaniem.
- Zaprowadzę panią do Rei, ona się tu zajmuje gośćmi. A tak w ogóle, to mówmy sobie na ty. Jestem Bródka.
Astrid omal nie parsknęła śmiechem. Spojrzała na niego z lekką skruchą, starając się ukryć swe rozbawienie.
- Fajne, wiem. - mruknął bez entuzjazmu.
- Nie jesteś jedyny, mój chłopak ma na imię Czkawka - Astrid rzekła do niego pokrzepiająco, przy słowie 'chłopak'czując dziwne motyle w brzuchu. Dlaczego? Nawet ona tego nie wiedziała.
Osobnik o imieniu Bródka kiwnął głową na Astrid na znak, by wstała i poszła za nim. Dziewczyna uniosła się sponad stołu i ruszyła w tłum, śledząc wzrokiem jego smukłą sylwetkę.
Na dobrą sprawę była podirytowana, że nie mogła dziś wrócić do domu. Burze śnieżne konkretnie pokrzyżowały jej plany. Nawet nie ma jak wysłać listu, że będzie dopiero rano. Straszliwce mają grubą skórę, ale ta chroni je bardziej przed ogniem, niż przed mrozem.
To wszystko łagodziła jedynie myśl, że jej książka została wpisana na oficjalną listę ksiąg o zębaczach.
- Można się dosiąść? - z ponad jej głowy dobiegł uprzejmy, męski głos. Astrid podniosła obojętne spojrzenie na osobnika.
- Proszę - mruknęła beznamiętnie i ponownie wróciła wzrokiem do miejsca, na które patrzyła się przez ostatnie kilkanaście minut.
Miała już dość ludzi na dzisiaj. Kręcili się tylko wokół niej, gadali, całowali po rękach i rzucali sugestywne spojrzenia. Gdyby tylko miała pierścionek na serdecznym palcu, wszyscy by się zapewne odczepili. A tak? Owszem, każda kobieta lubi być komplementowana, ale dzisiejszy dzień wyczerpał limit słodkich słów na najbliższe dwa miesiące.
Właśnie, pierścionek. W głowie Astrid znów zagościła nieprzyjemna rozmowa z wczorajszego wieczoru. W tym momencie zastanawiała się, kto tym razem zawinił. Teraz stawiała siebie, bo przecież to ona z niczego, zaczęła sugerować podjęcie tematu zaręczyn. Było to całkiem spontaniczne, a wyszło jak wyszło. Nie od dziś wiadomo, że dbanie o zaręczyny to zadanie męskiej części związku, płeć piękna natomiast cierpliwie czeka.Tylko, że cierpliwość nie była najmocniejszą stroną Astrid
- Panna stąd? - zagadał ów typ, wybijając ją gwałtownie z rozmyślań.
- Na szczęście nie. - odpowiedziała sucho i po chwili spojrzała na niego dyskretnym, chytrym wzrokiem. Odrzucając na chwile swe moralne dylematy, dopiero teraz przyszło jej na myśl, że może wykorzystać przychylność młodzieńca do znalezienia odpowiedniego lokalu na przespanie nocy. Rzekła więc miękkim tonem, siląc się na uśmiech - zechce mi pan wyświadczyć małą przysługę?
- Oczywiście - ożywił się jeszcze bardziej, a jego uśmiech dwukrotnie zwiększył swą szerokość - w czym mogę służyć?
- Wie pan, gdzie mogę przenocować? - odparła na pytanie pytaniem.
- Zaprowadzę panią do Rei, ona się tu zajmuje gośćmi. A tak w ogóle, to mówmy sobie na ty. Jestem Bródka.
Astrid omal nie parsknęła śmiechem. Spojrzała na niego z lekką skruchą, starając się ukryć swe rozbawienie.
- Fajne, wiem. - mruknął bez entuzjazmu.
- Nie jesteś jedyny, mój chłopak ma na imię Czkawka - Astrid rzekła do niego pokrzepiająco, przy słowie 'chłopak'czując dziwne motyle w brzuchu. Dlaczego? Nawet ona tego nie wiedziała.
Osobnik o imieniu Bródka kiwnął głową na Astrid na znak, by wstała i poszła za nim. Dziewczyna uniosła się sponad stołu i ruszyła w tłum, śledząc wzrokiem jego smukłą sylwetkę.
Wyszli na zewnątrz. W wiosce już dawno zdążyło się ściemnić, lecz pochodnie ustawione na słupach dawały miłe światło. Na samą myśl o spokojnym miejscu na sen dziewczyna uśmiechnęła się do siebie.
- To daleko? - Astrid uniosła wzrok na okrytą cieniem twarz chłopaka.
- Nie, całkiem blisko, zaraz będziemy. Chodź.
- To daleko? - Astrid uniosła wzrok na okrytą cieniem twarz chłopaka.
- Nie, całkiem blisko, zaraz będziemy. Chodź.
***
Czkawka po prostu nie mógł już patrzeć na wygłupy bliźniaków. W tym momencie dla odmiany łupali się tarczami nawzajem w swe puste czaszki, śmiejąc się przy tym dziko. Chłopak ze zrezygnowaniem oparł skroń na dłoni i nadal z wiernym wyczekiwaniem spoglądał na wrota areny. Moment wejścia Cedrika to była rzecz, na którą cierpliwie czekał od kilkunastu minut. Mimo swojego nie do końca przyjaznego podejścia zdecydował się mu pomóc w lataniu na smokach.
Sztukamięst znowu zaczęła chrapać, zwracając na siebie głowy wszystkich zebranych.
- Długo tu jeszcze będziemy czekać? - jęknął Smark z pogardą w głosie, spoglądając zirytowanym spojrzeniem na Czkawkę.
- Nie patrz tak na mnie, nie moja wina, że się spóźnia - odpowiedział chłopak na jego złowrogi wzrok. Ten wzruszył tylko ramionami.
- Mnie się tam nigdzie nie śpieszy... jeszcze nawet nie ma południa, bez obaw - mruknął Śledzik, gładząc Sztusię po chropowatym grzbiecie.
- I nam również! - zakrzyknął Mieczyk, otrząsając się po zdrowym oberwaniu tarczą od siostry - możemy siedzieć tu cały dzień!
- Mów za siebie - rzuciła gniewnie Szpadka, przygotowując się do kolejnego ciosu - nie chcę mieć tylu siniaków! I to jeszcze od ciebie...
Gdy tylko na arenę wszedł blondyn, dziewczyna westchnęła z zachwytem, a cała reszta od razu się ożywiła.
- Gdzieś ty był? - warknął Smark - czekamy tu od dwudziestu minut i stoimy jak barany!
- Spokojnie, Valka oprowadzała nas nieco po wiosce - odpowiedział bezbarwnym tonem i wymijając zbulwersowanego Sączysmarka, podszedł do Czkawki.
Ten zmierzył go wzrokiem i niechętnie stwierdził, że Cedrik spokojnie kwalifikuje się na jego rywala. I w sprawach wyglądu, umiejętności i oczywiście Astrid. Zmarszczył lekko brwi.
- Coś nie tak? - spytał lekko chłopak.
- Nie, skądże - wstrząsnął głową wódz - wsiadaj na smoka i zaczynamy.
Śledzik sprytnie zagadał Cedrika i usadził go na Sztukamięs. Był dumny z tego, że jego księżniczka zawsze służy w nauce amatorów. Patrzył na nią teraz z uwielbieniem, jednocześnie pilnując, by chłopak nie spadł z jej grzbietu. Nim zatoczył kilka kółek, smoczyca zdążyła smacznie przysnąć.
Śledzik sprytnie zagadał Cedrika i usadził go na Sztukamięs. Był dumny z tego, że jego księżniczka zawsze służy w nauce amatorów. Patrzył na nią teraz z uwielbieniem, jednocześnie pilnując, by chłopak nie spadł z jej grzbietu. Nim zatoczył kilka kółek, smoczyca zdążyła smacznie przysnąć.
Czkawka przy okazji chwili świętego spokoju uciekł do swoich myśli. Już od kilku dni gdzieś tam słyszał słowa 'Snoggeltog już blisko!', widział porozwieszane tarcze na domach, drewniane choinki przyozdabiane przeróżnymi rzeczami. Jedynym dylematem tego wszystkiego były prezenty. Bez wątpienia, dla Astrid miał być pierścionek. Tyle, że jak go nie było, tak nie ma. A Snoggeltog nie może odbyć się bez prezentów. Pal sześć biesiadę, wikingowie na pewno zorganizują ją bez pomocy wodza. Ale to lepiej, Czkawka będzie mógł skupić się na upominkach. Przyłożył palce do skroni, gdy przypomniał mu się prezent dla Szczerbatka z przed kilku lat. Do dziś pamiętał nieprzespane noce, które spędził na konstruowaniu samodzielnego ogona dla smoka. Nie skończyło się to całkiem pomyślnie, ale końcówka i tak była radosna. Chłopak nie miał bladego pojęcia, co w tym roku może podarować smokowi. A Valka? Dla niej na pewno coś się wymyśli, chyba nie będzie z tym większego problemu. Chociażby... nowe siodło dla Chmuroskoka?
Rozmyślania przerwał mu widok blondynki wyłaniającej się z cienia bramy areny, który odciążył jego serce z głupich obaw o ukochaną. Pierwszym odruchem było podbiegnięcie i wzięcie ją w objęcia, ale Czkawka szybko się powstrzymał. Astrid rzuciła mu błękitne spojrzenie i zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, chłopak poprzedził ją.
- Dziewczyno, gdzieś ty była? - spytał z ulgą w głosie, patrząc na nią z uniesionymi brwiami.
- Zatrzymała mnie burza śnieżna - odparła obojętnie, skupiając spojrzenie na trzęsącej się w powietrzu Sztukamięs.
- Przeszła książka? - powiedział chłopak spoglądając na nią porozumiewawczo. Ta spuściła na niego wzrok.
- Mhm. - kiwnęła głową.
Czkawka westchnął cicho. Rozmowa się nie kleiła, więc chyba nie było sensu jej ciągnąć. Stali tak tylko w milczeniu. Trzeba było przyznać, że chłopak oczekiwał huczniejszego przywitania ze strony Astrid. A teraz ona zamiast do niego, wdzięczyła się do Cedrika, który zamiast skupiać się na smoku, skupiał się na blondynce. To wszystko tak go zniesmaczyło, że bez słowa obrócił się na pięcie i szybkim krokiem wyszedł z areny.
_________________________________________________________________________
Rozmyślania przerwał mu widok blondynki wyłaniającej się z cienia bramy areny, który odciążył jego serce z głupich obaw o ukochaną. Pierwszym odruchem było podbiegnięcie i wzięcie ją w objęcia, ale Czkawka szybko się powstrzymał. Astrid rzuciła mu błękitne spojrzenie i zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, chłopak poprzedził ją.
- Dziewczyno, gdzieś ty była? - spytał z ulgą w głosie, patrząc na nią z uniesionymi brwiami.
- Zatrzymała mnie burza śnieżna - odparła obojętnie, skupiając spojrzenie na trzęsącej się w powietrzu Sztukamięs.
- Przeszła książka? - powiedział chłopak spoglądając na nią porozumiewawczo. Ta spuściła na niego wzrok.
- Mhm. - kiwnęła głową.
Czkawka westchnął cicho. Rozmowa się nie kleiła, więc chyba nie było sensu jej ciągnąć. Stali tak tylko w milczeniu. Trzeba było przyznać, że chłopak oczekiwał huczniejszego przywitania ze strony Astrid. A teraz ona zamiast do niego, wdzięczyła się do Cedrika, który zamiast skupiać się na smoku, skupiał się na blondynce. To wszystko tak go zniesmaczyło, że bez słowa obrócił się na pięcie i szybkim krokiem wyszedł z areny.
_________________________________________________________________________
Rozdział krótki, a długo czekaliście. Przepraszam ;-; Wydaje mi się taki drętwy... Może dlatego, że pisałam go troszkę na siłę?
Jedyną wesołą wiadomością jest to, że kolejny pojawi się jeszcze przed wigilią. Oj, będzie się w nim działo! W końcu musi być świątecznie! :3 Motyw Snoggletoga wprowadziłam dopiero teraz, bo 12 grudnia nie myślałam jeszcze o wigilii, więc od razu mi wybaczcie za taki gwałtowny zwrot akcji xd
Jak tam przygotowania do świąt? Wyjeżdżacie gdzieś? ^^
Ok, lecę rysować dla Was świątecznego Szczerbatka! :3
Ok, lecę rysować dla Was świątecznego Szczerbatka! :3
Enjoy!
~Szczerbatkowa
błagam powiedz że jeszcze przed wigilia odzyska pierścionek... cały czas się zastanawiam jak to rozwiążesz :D hahah najpierw astrid zazdrosna o miris a teraz role się odwróciły :D
OdpowiedzUsuńHah, szybka jesteś :D
UsuńCo do pierścionka.. milczę jak grób, zobaczysz niedługo :)))
Ojej... Czkawka zazdrosny. ^^
OdpowiedzUsuńA teraz Astrid zacznie go gonić (może ;3) i Czkawka powie jej co myśli o Cedriku i o tym jak się As na niego patrzy... :P
Nie wiem... tak sobie zmyślam xd
A rozdział jak zwykle wspaniały. <3 Czekam. <3
~ pozdrawiam.
Rozdzialik pikny. ;3
OdpowiedzUsuńOpcji na pociągnięcie wątku jest wiele.
Szczerze - to jeszcze kilka dni temu nie miałam pojęcia jak można rozwiązać brak pierścionka(ja to wymyśliłam a nie miałam pojęcia jak ty to rozwiążesz i jak to ogółem rozwiązać XD). Ale po przeczytaniu rozdziału olśniło mnie! ^.^
Kolejny rozdział, co z tego że krótki ? I tak był fajny, jak każdy :) Wesołych Świąt i weny na kolejne części Ci życzę ! :)
OdpowiedzUsuńDzięki temu, że jest wolne to liczę, że nexty będą w miarę szybko :-)
OdpowiedzUsuńJak zwykle cudownie, życzę wesołych świąt :-)